Jeśli uważałam, że wczorajsza notka była dzisiaj krótka, to się mocno pomyliłam, bo dzisiejsza pobije wszelkie blogaskowe rekordy. Chciałabym Wam bowiem pokazać naszą krakowską choineczkę, która pojawiła się u nas dwa dni temu. Nie grzeszy wielkością, ozdób też zbyt wielu nie ma, ale za to posiada fajne światełka (chociaż mają ze sto lat) i ładnie świeci wieczorami. :) Nic więcej dzisiaj nie stworzę, bo wczorajszy dzień był absolutnie najtrudniejszym w tym roku, a powrót z Częstochowy do Krakowa dał nam tak w kość jak nigdy. Trafiliśmy akurat na moment, gdy na wyjeździe z Częstochowy, na jakże popularnej gierkówce zdarzył się wypadek i zamknęli całą drogę na Katowice. Oczywiście dowiedzieliśmy się o tym po półtorej godzinie, gdy udało nam się przejechać pięć kilometrów. ;) Do wyboru mieliśmy albo stanie dalej albo skręt na Olsztyn i jechanie bokami. I tam pojechaliśmy. Ach, co to była za droga. ;) Nawet GPS nas chwilami nie chciał prowadzić. ;p A jak już myśleliśmy, że jesteśmy na prostej i do Krakowa dojedziemy bez problemów, to drogę zagrodzili strażacy i powiedzieli, że był wypadek i że mamy jechać objazdem. Dawno nikomu się tak nie roześmiałam w twarz jak temu biednemu strażakowi. Koniec końców do domu dotarliśmy po czterech godzinach (z małą przerwą na jedzenie) i padłam do łóżka. I teraz wstałam i pokazuję Wam choinkę. ;p Wybaczcie. Jutro będzie lepiej. :) I na pewno więcej. :)
~~Madusia.
Jak to mówią "ciasny, ale własny". Idealnie pasuje to także do choinki. Mała, ale własna. Nawet taka mała choinka potrafi przecież umilić czas świąt, a do tego jej blask przynosi spokój, romantyzm :D, i takie ciepło domowe. Jak mieszkałam w Łodzi to też miałam takiej wielkości sztuczną choinkę. Była dla mnie namiastką świąt. W domu odkąd pamiętam, mamy żywą choinkę i wyższą. Już się nie mogę doczekać! Pewnie niedługo będziemy ubierać. Szkoda, że jednak nie pojechałam do Polski, bo miałam przywieźć stare płyty ze zdjęciami i zrobić przekrój świąteczny przez różne lata :D To byłby niezły ubaw.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Ważne, że jest wasza! A prezentuje się całkiem uroczo. :)
OdpowiedzUsuńPiękna choinka, ma swój urok :-)
OdpowiedzUsuńhttp://pozytywnaplus.blogspot.com
Piękna choinka, ma swój urok :-)
OdpowiedzUsuńhttp://pozytywnaplus.blogspot.com
Sama nie posiadam największej choinki bo nie mamy za bardzo miejsca ale najważniejsze żeby była i nam samym się podobała. Twoja choinka jest urocza i taka słodka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam http://znak-interpunkcyjny.blogspot.co.at/
A jak kiedyś ludzie bez GPS-a sobie radzili i trafiali? :D Ja tego nie pojmuję :D
OdpowiedzUsuńChoinka jest dla Ciebie i cieszysz się nią, a to jest najważniejsze. :)
OdpowiedzUsuńMadziu
OdpowiedzUsuńTwoja, sorry, Wasza choinka jest śliczna. I najważniejsze, że Was bardzo cieszy. Jakiś czas temu jechałam z Leśniowa, Gidle, z tamtych stron. Mimo GPS - sa przeżyłam koszmar jazdy więc Was doskonale rozumiem. Na szczęście w końcu dostałam się na Gierkówkę.
Miłego weekendu:)
to my właśnie niedaleko tam przejeżdżaliśmy omijając gierkówkę. ;)
UsuńNiesamowite.
UsuńBuziaki:)
Choinka bardzo fajna :D Co do jazdy, też miałam takie przygody niektóre wspominam fajnie a niektóre strasznie :D
OdpowiedzUsuńChoinka ma cieszyć Was i podobać się Wam, ja właśnie dzisiaj wpadłam na pomysł zrobienia choinki własnoręcznie z piórek, wygląda świetnie a dodatkowo nie kosztuje majątku :)
OdpowiedzUsuńChoineczka malutka, ale sliczna! Ma w sobie to cos :) Uwielbiam swiatełka :) Najistotniejsze jest właśnie to, że jest Wasza i z tego powodu wyjątkowa :)
OdpowiedzUsuńMy też już przynieśliśmy z biedronki naszą choinkę. Jest mała, ale żywa (jeszcze :P). I rozświetla nam te dłuuugie ciemne wieczory :)
OdpowiedzUsuńChoineczka malutka ale pewnie prezenty pod nią będą duże <3 Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuń