wtorek, 13 września 2016

Jak dobrze nam zdobywać góry: magiczna Ślęża.

     Wtorek rano to dobra pora na notkę - pomyślałam wstając dzisiaj z łóżka i po wyprawieniu mojego mężczyzny do pracy szybciutko przystąpiłam do pisania. Co prawda, jako pierwsza czekała mnie przeprawa ze zdjęciami, gdyż z powodu nagłej śmierci mojego laptoka dostęp do nich stał się dość utrudniony. I tak wyszło, że dzisiaj do pracy z Tomaszem powędrował dysk, na którym wszystkie je składuję. Ale nie załamujmy się, szybko sobie przypomniałam, że przecież zdjęcia z ostatnich wypraw górskich ciągle są na aparacie, więc wystarczy znaleźć kabelek i podłączyć go do komputera (na szczęście, Tomasz jako wiano do wspólnego mieszkania wniósł stacjonarny komputer, więc przynajmniej mam z czego korzystać w tych smutnych samotnych chwilach). Oczywiście wcale nie było to takie proste, ponieważ jestem w połowie zmiany aranżacji dolnego poziomu mieszkania, więc szukanie kabla trochę mi zajęło w panującym tam bałaganie. Wreszcie szczęśliwa przybiegłam z aparatem do komputera na górę, podłączyłam go i już chcę radośnie zgrywać odpowiednie zdjęcia, gdy nagle pokazuje mi, że wszystko fajnie spoko, tylko brakuje karty pamięci. I zdjęć nie ma. Chwila paniki, zastanowienia i odkrycie, że karta (jak praktycznie zawsze) została w laptoku. Kolejna runda po schodach, pod którymi między stertami różnych dziwnych rzeczy mieszka obecnie mój niedziałający sprzęt i wreszcie okrzyk radości, bo mam kartę. I są zdjęcia. I tak oto powstała właśnie ta notka. Zapraszam serdecznie, doceńcie poświęcenie. ;p


czwartek, 8 września 2016

Hiszpańskie opowieści: najpiękniejsza plaża w Galicji.

       Zaczął się wrzesień, egzamin zbliża się wielkimi krokami, z każdym kolejnym dniem stresuję się coraz bardziej, ale staram się jakoś trzymać i nie wpadać w panikę częściej niż co kilka dni. ;) Cieszy mnie też niezmiernie fakt, że jeszcze pod koniec tego miesiąca pojedziemy na tydzień do Chorwacji pożeglować sobie beztrosko po Adriatyku. Co prawda, znaczną część mojego bagażu będą zajmowały książki i notatki, ale zdecydowanie przyjemniej będzie się uczyć leżąc na dziobie jachtu niż w domu przy biurku (albo prędzej na łóżku, bo generalnie biurka to nie mamy ;p). Pozostając zaś w temacie mórz i oceanów, dzisiaj na blogasku będzie wyjątkowo. Przeniesiemy się bowiem na niezwykłą plażę w Galicji, chyba najpopularniejszą w tym regionie. Generalnie do Galicji raczej nie jeździ się po to, żeby plażować, bowiem pogoda nawet w wakacje jest tam dość niepewna, a morze/ocean zimniejsze niż nasz Bałtyk. Ale, ale... jest tu dużo pięknych miejsc, a jednym z nich jest właśnie plaża As Catedrais (Playa de las Catedrales), czyli po prostu Plaża Katedr. To miejsce koniecznie trzeba zobaczyć chociaż raz w życiu. A kto nie widział go jeszcze na żywo, to serdecznie zapraszam do dalszej części, gdzie zdjęć będzie pod dostatkiem. ;)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...