środa, 26 lipca 2017

Jak dobrze nam zdobywać góry: Waligóra. :)

       Totalnie niewakacyjne mam te wakacje. ;) Ale liczę po cichu, że sobie to odbiję we wrześniu, gdy znów pożeglujemy po chorwackim wybrzeżu i w listopadzie, bo znów lecimy do Hiszpanii. Także na razie staram się nie narzekać, aczkolwiek chwilami mi to nie wychodzi, zwłaszcza w tak pochmurne dni, jakie ostatnio się w Krakowie przydarzają. Przypominają mi one dzień, gdy w zeszłym roku byliśmy na wyjeździe w Sudetach i od rana padało. Dzień wcześniej zdobyliśmy tamtejszą królową, więc pozostały nam już tylko te mniejsze szczyty należące do Korony Gór Polski. Niestety pogoda nie chciała nam pójść na rękę i od rana padało, a my wyjątkowo nie mieliśmy nic przeciwdeszczowego. Nie chcieliśmy jednak marnować dnia i ruszyliśmy do Wałbrzycha w poszukiwaniu najzwyklejszych pelerynek. I uwierzcie, zjechaliśmy chyba z piętnaście różnych miejsc (począwszy od hipermarketów, po zwykłe sklepy, a kończąc na drogeriach i stacjach benzynowych) i nigdzie nie było ani sztuki. Rozczarowani życiem zamelinowaliśmy się w samochodzie pod McDonaldem i czekaliśmy aż przestanie padać. Akurat spokojnie zdążyliśmy zjeść po zestawie (w tym ja dziecięcy, bo były figurki Pokemonów i koniecznie chciałam mieć własnego Pikachu ;p) i rozpogodziło się na tyle, że postanowiliśmy zaryzykować i podjechać kilkanaście kilometrów pod schronisko "Andrzejówka" w Rybnicy Leśnej, skąd najłatwiej (i najszybciej) można zdobyć Waligórę. :)

niedziela, 16 lipca 2017

Hiszpańskie opowieści: Kadyks, który się uśmiecha. :)

       Ależ szalona pogoda w te wakacje panuje. Zmienna jest szalenie, codziennie coś mnie zaskakuje, mimo sprawdzania prognoz. ;) Na szczęście i tak głównie siedzę w pracy albo w domu, więc w niczym mi takie szaleństwa nie przeszkadzają. W temacie wakacji na razie nie mam żadnych planów, bo i też nie bardzo jest kiedy na nie jechać. Powoli zaczyna wychodzić, że dopiero w listopadzie się gdzieś razem wybierzemy, ale do tego jeszcze daleka droga. ;) Ale żeby nie było, że z powodu braku tegorocznych podróży, blogasek bardzo cierpi (bo i tak cierpi z niedostatków czasu mego), to dzisiaj cofniemy się w czasie o niecałe dwa lata, gdy w listopadzie hasaliśmy radośnie po pięknej hiszpańskiej Andaluzji. Kilka świetnych miejsc już na blogu się pojawiło, a dzisiaj wybierzemy się do miasta, które się uśmiecha, jak sam się reklamuje Kadyks. :) Mam nadzieję, że Wam też się spodoba, bo ja się w nim totalnie zakochałam. :)


poniedziałek, 3 lipca 2017

Zaczytana Madusia: na co czekam w lipcu, czyli zapowiedzi czytelnicze.

       Nie do wiary, że już zaczął się lipiec. Kompletnie nie wiem gdzie podział się czerwiec i jestem tym faktem totalnie przerażona. Nawet nie zauważyłam jak blogasek leżał przez ten ostatni miesiąc odłogiem i aż mi przed samą sobą głupio z tego powodu. Dzisiaj jednak postanowiłam wreszcie przerwać tą złowrogą ciszę w Sieci i wrzucić krótkie zestawienie lipcowych nowości książkowych, na widok których dostaję lekkiego (a w niektórych przypadkach nawet dość sporego) ślinotoku. ;)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...