W czternastym dniu naszego blogmasa skupimy się na jedzeniu. I to na nie byle jakim, bo jednym z moich ulubionych, chociaż zdecydowanie nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Wprost przeciwnie, pierwszym sushi jakie spróbowałam, plułam dalej niż widziałam. ;p Dopiero później stwierdziłam, że jednak nie jest to takie złe, a w momencie, gdy odkryłam knajpę, o której dzisiaj chcę napisać, przepadłam i zakochałam się w nim po czubki moich włosów. ;p Otóż kilka miesięcy temu na naszym betonowym zadupiu wszechświata, jakim jest krakowski Ruczaj, swoje podwoje otworzyła sieciówka Sushi Kushi, a że mamy tam dosłownie dwa kroki pojawiliśmy się dość szybko. Pierwsza wizyta zaowocowała prawdziwą miłością i od tamtej pory zamawiamy tam raz na jakiś czas. A co dokładnie tak mnie urzekło - o tym poniżej. Zapraszam. :)
Zawsze myślałam, że surowej ryby nie wezmę do ust i długo się przed tym wzbraniałam. Później okazało się, że jeśli tylko jest przyrządzona naprawdę dobrze, jest to absolutna poezja smaku. I dlatego też tak bardzo posmakowało nam w Sushi Kushi - praktycznie każdy kawałek smakuje tam jak mały kawałeczek nieba. ;) Pod warunkiem, że nie ma serka philadelphia i awokado, za którymi nie przepadam. ;p
pierwszy set, który zjedliśmy na miejscu. :) |
Strasznie podoba mi się, że jest szalenie duży wybór. Zwykle jest to wadą, ale tutaj nie - różnorodność smaków bardzo się przydaje, bo przynajmniej nigdy się nie nudzimy podczas jedzenia. A z racji faktu, że naprawdę sporo już tam zjedliśmy, mamy wypróbowane praktycznie całe menu. Duża w tym zasługa cyklicznych imprez organizowanych w lokalu o intrygującej nazwie "misja kamikadze". Polega ona na tym, że płacimy raz i możemy zjeść ile chcemy z tego co jest wystawione. A zawsze wystawione jest baaardzo dużo. Byliśmy już trzy razy na takim evencie i za każdym razem mieliśmy problem, żeby dotoczyć się do domu, a przecież to tak blisko. ;)
Oprócz standardowych typów sushi na lato wprowadzili także "letnie nuty", czyli takie sushi w wersji bardziej zielonej, owinięte w papier ryżowy z dużą ilością rukoli zamiast ryżu. Całkiem dobra alternatywa, chociaż dla mnie stanowczo zbyt wiele serka w tym jest. ;p Natomiast jeśli chodzi o moich ulubieńców, to szalenie smakują mi ich rolki w tempurze i w omlecie, do których zamiast sosu sojowego dodaję specjalnego sosu unagi, który właśnie w tym miejscu odkryliśmy. Jest zdecydowanie gęstszy, słodszy i absolutnie pyszny. ;) I do tego mają pysznego łososia, który zawsze i w każdej konfiguracji smakuje absolutnie pysznie i fajnego ogóreczka i grzybki i w ogóle och i ach i zjadłabym ich teraz, ale jak piszę tą notkę, to jest już po 22 i mają zamknięte. ;p
spring rolls, czyli właśnie zielone sushi. ;) |
Naszymi ulubieńcami jest także ich propozycja sushi na słodko, czyli Nutella Rolls. Mają trzy wersje - bananową, mango i truskawkę i za każdym razem jak zamawiamy zestaw do domu, co najmniej jedna z nich musi się znaleźć. Znaczy się, poza truskawką, bo akurat na nią mam uczulenie, ale Tomasz mówi, że też jest fantastyczna w smaku. I do tego właśnie ten słodkawy sos unagi i jestem po prostu w kulinarnym niebie dzięki takiej malutkiej roleczce. ;)
Moim prywatnym zdaniem (ale Tomasza też i jeszcze kilka innych osób, którym zaproponowaliśmy wybranie się tam) jest to jedno z lepszych sushi w Krakowie. Cen też szczególnie wygórowanych nie mają, a często na ich fejsie zdarzają się promocje i konkursy, gdzie można uzyskać zniżki czy też wygrać jakiś set, co mnie się osobiście udało przy okazji meczu Polska-Rumunia, gdzie poprawnie wytypowałam wyniki. ;) Także sprawdźcie czy w Waszych miastach przypadkiem nie mają swojego lokalu i polecam spróbować. I zakochać się tak jak ja. ;)
wersja z bananem na słodko. ;) |
Moim prywatnym zdaniem (ale Tomasza też i jeszcze kilka innych osób, którym zaproponowaliśmy wybranie się tam) jest to jedno z lepszych sushi w Krakowie. Cen też szczególnie wygórowanych nie mają, a często na ich fejsie zdarzają się promocje i konkursy, gdzie można uzyskać zniżki czy też wygrać jakiś set, co mnie się osobiście udało przy okazji meczu Polska-Rumunia, gdzie poprawnie wytypowałam wyniki. ;) Także sprawdźcie czy w Waszych miastach przypadkiem nie mają swojego lokalu i polecam spróbować. I zakochać się tak jak ja. ;)
duuużo miłości. <3 |
~~Madusia.
nie jestem wielką fanką sushi, ale może kiedyś się skusze :P
OdpowiedzUsuńteż nie byłam dopóki nie zjadłam TEGO sushi. ;))
UsuńW sumie sushi próbowałam tylko raz i średnio mi smakowało, ale tu wygląda nawet apetycznie.
OdpowiedzUsuńmagdazarek.blogspot.com
Super wygląda to sushi chociaż nigdy nie próbowałam ze wzgledu na rybę po prostu jej nie lubię to może się kiedyś przelamie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Szerily
Nie lubie sushi podziwiam osoby, które je zajadają ze smakiem. :)
OdpowiedzUsuńJa sushi uwielbiam! Kocham wręcz <3 Pierwszy raz jadłam je z moim chłopakiem na pierwszej rocznicy i od tamtej pory mogłabym je wcinać kilogramami <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
http://www.platinumredhead.blogspot.com/
to zupełnie tak samo jak ja. ;) z tymi kilogramami. ;)
UsuńMój facet uwielbia sushi a ja nawet nie mogę siedzieć przy nim kiedy je wcina:/
OdpowiedzUsuńa ja nigdy nie próbowałam sushi! :(
OdpowiedzUsuńja również nie jadłem sushi. Nawet nie wiedziałbym jak się do tego zabrać:P brr aż mnie ciary przeszły:P
OdpowiedzUsuńUwielbiam sushi. :) Gdyby nie cena to mogłabym jeść codziennie na zmianę z pizzą. ;D Lubię też od czasu do czasu zrobić sushi własnoręcznie wtedy satysfakcji i radości jeszcze więcej. :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię sushi, ale do tej pory miałam okazję próbować tylko takie kupne z Lidla chyba, w takich małych zestawach. Myślę, że takie przygotowywane "na świeżo" jest o niebo lepsze. Nie mogłabym chyba jeść go codziennie, ale od czasu do czasu jak najbardziej. Muszę kiedyś zrobić samodzielnie :D
OdpowiedzUsuńAaa i wersja na słodko, mmm. Muszę spróbować koniecznie! :)
Usuń