czwartek, 8 grudnia 2016

Blogmas: dzień 8. - ulubione świąteczne filmy. ;)

         Pierwszy tydzień blogmas za nami i nie tracimy tempa. Przyznam szczerze, że jestem zaskoczona zarówno faktem, że udaje mi się dodawać codziennie coś nowego jak i Waszym odbiorem tej serii. Nie spodziewałam się tylu ciepłych słów i dziękuję pięknie za nie! Dzisiaj zajmiemy się tym, co w Święta wszyscy lubimy robić, chociaż nie wszyscy głośno o tym mówią - oglądaniem telewizji, a dokładniej świątecznymi filmami. Jest to taki specyficzny rodzaj, który nie każdemu podchodzi. Ja jestem taką zwolenniczką pół na pół, nie przepadam za filmami z kategorii familijnych, za to uwielbiam wszelkie komedie, głównie romantyczne. W końcu babą jestem i czasem lubię sobie popłakać przed ekranem. Dzisiejsza lista będzie taka właśnie niby pół na pół, ale jednak dominować będzie śmiech. Bo w końcu są to Święta pełne radości, nawet jeśli czasem się wzruszamy. :) Lista nie będzie zbyt długa, raptem osiem filmów. Postanowiłam bowiem ograniczyć się do tych, które naprawdę lubię i kojarzą mi się ze Świętami. Część z nich jest na pewno wszystkim doskonale znana, o ile nie wszystkie, bo w tym temacie raczej nie da się napisać nic szczególnie odkrywczego. ;) Mimo to, mam nadzieję, że zapoznacie się z tą listą z uśmiechem. :)


 
         1) "Kevin sam w domu" 1990 r. & "Kevin sam w Nowym Jorku" 1992 r. - rozpoczynamy zestawienie od największych hitów lecących na Polsacie. I chociaż każdy powie, że to nuda, bo ile razy można co roku oglądać to samo, to skądś się przecież wzięły te protesty kilka lat temu, gdy Polsat nie puścił Kevina w Święta. Wydaje się, że te dwie rzeczy są po prostu sobie tożsame i jedno nie może się obyć bez drugiego. Fabuły filmu przybliżać Wam nie będę, bo zapewne każdy je doskonale zna. W tym roku na pewno wszyscy zwrócą większą uwagę na ten fragment filmu, gdzie pojawia się nowy amerykański prezydent wskazujący Kevinowi drogę w Nowym Jorku.


      2) "I kto to mówi 3" 1993 r. - jak na razie idziemy chronologicznie. ;) Trzecia część komedii o sympatycznej rodzince i ich psach, które właśnie w trzeciej części grają niemalże główne role, gdyż świetnie komentują otaczającą ich rzeczywistość. Historia w sumie banalna - rodzinka z dwójką małych dzieci, ona wiecznie zajęta ich wychowywaniem, on dostaje świetnie płatną pracę pilota, zaś jego szefową jest niezwykle seksowna (w porównaniu do żony) pani biznesmen, która oczywiście chce pana uwieść. W tle są właśnie Święta Bożego Narodzenia, dużo śniegu, zwariowana podróż - ogólnie baardzo sympatyczna komedia. :) Taka idealna na Święta dla całej rodziny, bo pamiętam, że w dzieciństwie często ją właśnie razem oglądaliśmy. :)


       3) "Ja Cię kocham, a Ty śpisz" 1995 r. - pierwsza na liście komedia zdecydowanie romantyczna z cudowną Sandrą Bullock, grającą kasjerkę w metrze. Pojawia się tam czasem facet, który szalenie jej się podoba, ale nie ma odwagi do niego zagadać (znamy to c'nie? ;p). Aż tutaj pewnego ranka przed Świętami obiekt jej westchnień wpada pod pociąg, spod którego ona go ratuje. Odwiedza go w szpitalu i mamy tutaj typową dla komedii karuzelę pomyłek, z której wychodzi, iż cała rodzina owego dżentelmena uważa ją za jego narzeczoną. Klops jest tym większy, że dżentelmen leży w śpiączce. I tą i tak już skomplikowaną sprawę mota jeszcze bardziej fakt, że brat pana ze śpiączki jest bardzo, ale to baaardzo fajny i coś ich do siebie ciągnie. ;) Więcej zdradzać nie będę, polecam zobaczyć samemu. :)


     4) "To właśnie miłość" 2003 r. - klasyka gatunku, jedna z najcudowniejszych komedii romantycznych na świecie. Wzrusza niezmiennie od trzynastu lat i sprawia, że robi się zdecydowanie cieplej na serduszku. Kilka przeplatających się ze sobą historii, różne cudne wątki i absolutnie najpiękniejsza scena z karteczkami, gdzie zawsze upłaczę się jak bóbr. Dodatkowym plusem jest świetna ścieżka dźwiękowa, a także prawdziwie doborowe grono aktorskie - fantastyczny Alan Rickman, Liam Nesson, Hugh Grant jako premier Wielkiej Brytanii (sceny z nim są genialne, szczególnie jak tańczy ;p) i wielu innych. Polecam szczerze, jeśli jeszcze jest ktoś, kto tego nie widział. Tylko pamiętajcie, lepiej mieć zapas chusteczek pod ręką. ;)


     5) "Holiday" 2006 r. - mój faworyt na tej liście, aczkolwiek mam wrażenie, że jest stosunkowo mało popularny u nas. Bardzo niesłusznie, bo jest to jedna z piękniejszych komedii romantycznych jakie widziałam. Historia dwóch kobiet, żyjących po dwóch stronach świata - Iris (Kate Winslet) mieszka w Anglii, zaś Amanda (Cameron Diaz) w słonecznym Los Angeles. Tuż przed Świętami jednej i drugiej sypie się życie i postanawiają skorzystać z opcji zamiany domów przez internet. Tak trafiają na siebie i dochodzą do wniosku, że to idealny pomysł. I tak Iris ląduje w LA, a Amanda na totalnie zaśnieżonej angielskiej wsi. Kluczowym motywem wymiany miał być fakt, że w okolicy nie ma zupełnie żadnych sensowych facetów, co oczywiście okazuje się nieprawdą i każda na jakiegoś trafia. I chociaż historie miłosne przedstawione w tym filmie są niebanalne i mogą się podobać, to moim absolutnie najukochańszym wątkiem, przy którym zawsze (ale to naprawdę zawsze) płaczę, jest ten z Iris i sympatycznym sąsiadem Amandy - starszym reżyserem. Historia jest tak niezwykle piękna, ciepła i serdeczna, że po prostu brakuje mi słów. Jeśli nie widzieliście tego filmu, to koniecznie nadróbcie tą zaległość. Naprawdę warto. <3


         6) "Listy do M" 2011 r. & "Listy do M 2" 2015 - jedyne dwie polskie pozycje na liście, będące zarazem naszą swojską wersją hitu "To właśnie miłość". I powiem szczerze, to jedne z niewielu współczesnych polskich filmów, które naprawdę wyszły. Jedynka jest absolutnie bezkonkurencyjna, historie są świetne, oryginalne i ogląda się je bardzo przyjemnie. Dwójka jest kontynuacją, ale spotykamy też nowych bohaterów. Osobiście dla mnie w dwójce jest ciut za dużo Karolaka (którego uwielbiam jedynie w "Testosteronie"), ale da się przeżyć. Specjalnie dla tego zestawienia obejrzeliśmy drugą część przedwczoraj wieczorem i zdecydowanie bardziej świątecznie się zrobiło. A owca Matylda ma miejsce w moim serduszku po wsze czasy. :)


      Każdy z tych filmów ma swój specyficzny urok, ale wszystkie są naprawdę warte obejrzenia. Jeśli zobaczycie, że gdzieś w telewizji będzie leciał któryś z nich, to serdecznie polecam zrobić sobie dobrą herbatkę (albo nalać sobie kieliszek wina), zgarnąć z lodówki stertę świątecznych ciast, opatulić się kocykiem albo przytulić się do kogoś bliskiego i razem obejrzeć. I tego Wam wszystkim życzę - takich prostych chwil pełnych miłości i domowego ciepła. :)

Ps. cały czas możecie zadawać pytania do Q & A, bo na razie coś ich mało. ;p także jeśli chcecie o coś zapytać, piszcie w komentarzach. :)

~~Madusia. 

19 komentarzy:

  1. ja niestety kevinem się już przejadłam;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja Kevina chyba przez 15 lat oglądałam, po czym mi zbrzydł ;p. lubię też i kto to mówi :D reszty nie znam

    OdpowiedzUsuń
  3. Kevin! Uwielbiam go oglądać i aż się dziwię, że jeszcze go w telewizji nie reklamują. Mam nadzieję, że pojawi się w święta, bo w sumie to jedyny film, który oglądam co roku. Przeważnie słyszę co prawda: "Niee, znowu Kevin! Chyba oszalałaś. Nie ma mowy.", ale że ja praktycznie wcale nie oglądam telewizji to nieraz mi domownicy ustępują :P Wolę co prawda pierwszą część niż drugą, ale i tak te filmy mają tak niesamowity urok świąteczny, że ajjjajjj.

    Wydaje mi się, że oglądałam kiedyś "Ja Cię kocham, a Ty śpisz", ponieważ kojarzę ten wątek ze śpiączką i wzięciem za narzeczoną. Nie pamiętam co prawda jak historia się zakończyła, ale pamiętam że było śmiesznie.

    Oglądałam również pierwszą część "Listów do M.", ale pojęcia nie mam o czym to dokładnie było. Niestety nie pamiętam. Ale za Karolakiem też nie przepadam :P

    Pozostałych filmów nie oglądałam, ale jak już wiesz, moje filmowe zacofanie jest ogromne. To zresztą widać po tym, że z Twojej listy oglądałam zaledwie trzy, z czego dwóch nawet dokładnie nie pamiętam :p

    Myślę nad świątecznymi filmami, które przychodzą mi do głowy. Hmm. Na pewno z tym czasem kojarzę właśnie Kevina. Poza tym "W krzywym zwierciadle: Witaj, Święty Mikołaju", o dziwo "Kraina Lodu", i chyba najbardziej wzruszający "Jack Frost". Ewentualnie jeszcze „Renifer Niko ratuje Święta”. Ooo i jeszcze "Świąteczna gorączka".

    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  4. listy do M i 2 cz boskie <3

    Pozdrawiam i życzę miłego dnia :)
    ANRU,

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam wszystkie te filmy, a szczególnie komedie romantyczne.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tych co wymieniłaś znam jedynie Kevina i Listy do M. Muszę chyba nadrobić zaległości, haha :D

    Pozdrawiam. ;)
    Mój blog - klik!

    OdpowiedzUsuń
  7. jeszcze nie oglądałem listów do M 2.. trzeba nadrobić:P ach ten Kevin.. Nie przepadam za nim wcale:P

    OdpowiedzUsuń
  8. Kevin sam w domu. Tak, tak wiele osób uważa to za tradycję. Ja niekoniecznie.
    I kto to mówi też oglądałam i czasem leci gdzieś w tle w okresie świątecznym.
    To właśnie miłość musze w końcu obejrzeć!
    Holiday uwielbiam!
    Listy do M. Świetny film, ale dwójka już taka średnia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kevin to już osławiona świąteczna tradycja:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ze mnie może dziwny człowiek ale jakos nie mam ustalonych zwyczajów - czytam czy oglądam to co mi wpadnie. I kto to mowi to seria do ktorej jakis sentyment mam, a Kevina uwielbiałam jako dziecko, teraz mnie po prostu zaczął nudzić ;p Po filmy pokroju Listów do M wole nawet nie siegac -to spotkanie nie miałoby dobrego zakończenia.

    OdpowiedzUsuń
  11. "Listy do M" 2011 r. z przyjemnością bym ponownie zobaczyła :)

    OdpowiedzUsuń
  12. No święta bez Kevina to nie święta :D

    grlfashion.blogspot.com
    Zapraszam:* odwdzięczam się za każdą obserwację :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie lubie tych wszysykich świątecznych filmow, przypominaja mi tylko jak bardzo tęsknie za dawnymi czasami :(
    Dziekuje za miły komentarz u mnie na blogu :*

    diamentem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Madusiu,
    podziwiam Cię za systematyczność!!!!!!!! Codziennie post, to się chwali. Powiem Ci, że uwielbiam bywać u Ciebie czytać świetne relacje i oglądać doskonałe zdjęcia. W święta Bożego Narodzenia i w Wielkanoc nie oglądam żadnych filmów. W pierwszym dniu mamy rodzinne spotkanie a w drugim dniu staramy się gdzieś wyjechać lub pójść na bardzo długi spacer. Listy do M chętnie bym ponownie zobaczyła.
    Spodobał mi się Twój pomysł o którym pisałaś mi w mejlu.
    Całuję i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Listy do M uwielbiam. Dwójka bardziej mi się podoba niż jedynka

    OdpowiedzUsuń
  16. Niestety od Kevina potrzebowałabym odpocząć, a pewnie moja rodzinka znów będzie chciała go oglądać w Święta... Ale gdy widziałam te filmy po raz pierwszy, drugi, a pewnie nawet trzecie, to bardzo mi się podobały ;)

    "Ja cię kocham, a ty śpisz", "Holiday" i "To właśnie miłość" też bardzo lubię, choć nie widziałam ich więcej niż po dwa razy.

    "Listy do M" cz . 1 i 2 też mi się podobały - tym przyjemniej się oglądało z racji na polskie tło.

    Co do innych świątecznych filmów, to bywa z nimi różnie. Pamiętam, że jako dziecko lubiłam np. film "Śnięty Mikołaj" (194, The Santa Clause), ale nie mam pojęcia czy teraz również by mi się spodobał.
    Niezależnie od ich wybitności, lubię w okresie świąt jakiś taki klimatyczny film obejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kevin w świeta a jakze mogłoby go nie być to juz tradycja serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Bez Kevina nie ma Świąt :D :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. :)
Jeśli możesz, zostaw adres, będzie łatwiej mi się odwdzięczyć. :)
I nie pisz obs za obs, jeśli chcesz- zaobserwuj. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...