poniedziałek, 29 lutego 2016

5 ulubionych destynacji podróżniczych.

        29 lutego to szczególna data, która zdarza się raz na cztery lata. I z tej szczególnej okazji, zamiast paść na pysia po kolejnym długim i ciężkim dniu pracy, postanowiłam przezwyciężyć zmęczenie i napisać kilka słów na blogasku. Zaniedbywanym dość haniebnie w ostatnich czasach, co uczciwie stwierdzam i kajam się, obiecując zarazem poprawę. A okazji do niej w marcu nie zabraknie, bo wreszcie uda się rozpocząć sezon wyjazdowy. I to dość nietypowo jak na mnie, ale szczegółów na razie zdradzać nie będę, niech będzie niespodzianka. A dzisiaj, żeby trochę przełamać schematy, postanowiłam zrobić notkę tematyczną. Na wielu blogach można spotkać przeróżne wyliczenia i klasyfikacje i inspirowana właśnie nimi stworzyłam swoją własną listę pięciu ulubionych destynacji podróżniczych. Szczerze mówiąc myślałam, że będę miała problem z wymyśleniem aż pięciu miejsc, ale koniec końców nie było to wcale takie trudne. A nawet wprost przeciwnie - ciężko było wybrać tylko pięć i dlatego ograniczyłam się wyłącznie do tych nieco dalszych kierunków, leżących poza granicami naszego pięknego kraju. Stało się tak bynajmniej nie dlatego, że tutaj nigdzie mnie nie ciągnie, po prostu będzie o tym osobna opowieść. Dzisiaj skupimy się na europejskiej zagranicy i nie przedłużając zatem zapraszam Was na moją subiektywną listę pięciu ulubionych destynacji podróżniczych.

środa, 17 lutego 2016

Hiszpańskie opowieści: Tarifa z widokiem na Afrykę.

       Dzień ucieka za dniem, czasu na wszystko coraz mniej, generalnie życie człowieka pracującego i to w dość nieregularnych porach nie jest sielanką. Ostatnio jedyne na co mam siłę po powrocie do domu, to zjedzenie obiadu i zaszycie się pod kołdrą ze stosikiem książek. O większej aktywności nie ma mowy, na szczęście pogoda nie zachęca do niczego, więc przynajmniej nie mam wyrzutów sumienia. Może w marcu będzie lepiej, taki generalnie jest plan. A co z niego wyjdzie, okaże się. Dzisiaj doszłam jednak do wniosku, że po prostu nie wypada już robić tak długiej przerwy od pisania i trzeba sięgnąć do przepastnej skarbnicy mojego dysku i wyciągnąć na światło dzienne kolejną opowieść z absolutnie cudownej Hiszpanii. Nic nie poprawia lepiej humoru w deszczowy i szary dzień w Krakowie jak solidna dawka pozytywnej energii ze słonecznej Andaluzji. Zapraszam zatem dziś do Tarify - najbardziej wysuniętego na południa miasta kontynentalnej Hiszpanii, gdzie do Afryki jest dosłownie rzut kamieniem. ;)

z marokańskim wybrzeżem w tle. :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...