wtorek, 13 grudnia 2016

Blogmas: dzień 13. - trzynaście seriali na trzynasty dzień grudnia. ;)

         Na początku powiem szczerze - jestem niepoprawną serialoholiczką. Zaraz obok książek na liście ulubionych moich zajęć niewymagających większej aktywności jest oglądanie seriali. Nic na to nie poradzę i nie wstydzę się tego, że potrafię machnąć jeden sezon w jedną noc. Zdarzało się i tak. ;) Niestety, odkąd kilka miesięcy temu umarł mój laptok, skończyło się radosne oglądanie w łóżku, bo na stacjonarnym sprzęcie nie ma to takiego uroku. Za to rekordowe ilości książek dzięki temu czytam, na co też wcale nie narzekam, bo i tak ich sterta przy łóżku zupełnie nie chce maleć, tylko rośnie. Zupełnie nie wiem czemu. ;p Ale wracając do seriali, postanowiłam dzisiaj opowiedzieć o trzynastu moich ulubieńcach. I nie śmiejcie się, ale nawet sobie nie wyobrażacie, jak trudno było się ograniczyć do tej liczby, na kartce wypisałam sobie ponad dwa razy tyle, ale wówczas notka byłaby wyjątkowo tasiemcowa, jak niektóre seriale. ;p Także siądźcie wygodnie i zapraszam do lektury. :)


       1) "Chirurdzy" - stwierdziłam, że będziemy trzymać się kolejności alfabetycznej i nazw polskich (w większości), bo tak będzie chyba najłatwiej. Na pierwszy ogień idzie zatem weteran listy, mający już trzynaście sezonów. Opowieść o lekarzach z Seattle, którym przydarzają się wszystkie możliwe katastrofy, a trup ściele się gęsto. Mimo faktu, że większości ekipy z pierwszych sezonów już nie ma, serial ciągle trzyma jakiś poziom i co tydzień czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek. Ostatnio też zauważyłam, że jest to serial, gdzie praktycznie na każdym odcinku muszę się popłakać, ale wcale nie jest to wadą. Czasem dziwne rzeczy mnie wzruszają. ;p

Chirurdzy od 2005 roku ciągle z nami. :)

       2) "Dynastia Tudorów" czyli raptem cztery sezony opowieści o Henryku VIII i jego sześciu żonach. Do moich ulubionych zaliczają się te z Anną Boleyn (bo to też zdecydowanie moja ulubiona żona Heńka, a i aktorka Natalie Dromer), później już ciut mnie nudziło. Ale sporo historii przewija się w serialu, a że to jeden z moich ulubionych okresów, to musiał się ten serial znaleźć na mojej liście. No i te stroje. <3 Kiedyś to nosiło się sukienki. ;))

Dynastia Tudorów 2007-2010 r.
     
      3) "Gra o Tron", gdzie też noszą całkiem niezłe sukienki i też gra Natalie. Tutaj także trupów nie brakuje, intryg jest zaś jeszcze więcej niż w "Modzie na sukces". Generalnie chyba za bardzo nie ma co przedstawiać tego serialu, bo podejrzewam, że każdy o nim chociaż kiedyś słyszał, nawet jeśli nie oglądał. Obecnie doszliśmy do etapu, gdy serial wyprzedza książkę (która w sumie ponoć powstaje, ale jest jak Yeti ;p), więc wszyscy z niecierpliwością czekają na siódmy sezon. ;)

Gra o tron cieszy i bawi od 2011 roku i na razie ma sześć sezonów. ;p 
     
     4) "Kochane Kłopoty" i pierwszy na liście serial bez zbyt wielu trupów na ekranie. Wprost przeciwnie - jest to siedem sezonów niezwykle ciepłego i pozytywnego serialu (ostatnio Netflix wydał taki jakby epilog czteroodcinkowy), który ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Perypetie matki i córki, gdzie matka jest niezwykle postrzelona (stąd też przytrafiło jej się dziecko w wieku lat szesnastu), zaś córka stateczna i układna (oczywiście do pewnego momentu ;p). Do tego absolutnie przeuroczy klimat małego miasteczka, gdzie każdy zna każdego i dużo miłości. W każdej postaci. Idealny na zimowe wieczory, bo rozgrzewa jak najlepsza herbatka. :)

Kochane Kłopoty 2000-2007 r. i siedem sezonów.
       
       5) "Lucyfer" to jedna z nowszych pozycji na liście, bo na razie ma zaledwie półtora sezonu. Wciągnął mnie stosunkowo niedawno i miałam z nim dwa maratony (najpierw pierwszy sezon, ostatnio pół drugiego) i czekam na nowe odcinki. Opowieść z piekła rodem, gdzie znudzony swym życiem w gorących otchłaniach diabeł Lucyfer przenosi się do ciut tylko chłodniejszego Los Angeles, gdzie zostaje właścicielem nocnego klubu. Trochę mu się nudzi, więc zostaje konsultantem policji u boku niezwykle uroczej detektyw Chloe i razem rozwiązują sprawy. Oczywiście dzięki swoim nadprzyrodzonym mocom diabełkowi jest o wiele łatwiej, chociaż okazuje się, że przy pani detektyw tak nie do końca wszystko idzie po jego myśli. Także zastanówcie się o czym marzycie i koniecznie obejrzyjcie Lucyfera. ;) Naprawdę warto. :) Plus jest to jeden z niewielu seriali, gdzie gra dziecko, które wyjątkowo nie irytuje, tylko bawi i rozśmiesza. ;)

Lucyfer bawi zaledwie od 2016 roku i ma półtora sezonu. ;p
         
       6) "Madam Secretary" czyli serial o sekretarz stanu USA i jej rodzinie. Jak pierwszy sezon ciut mnie nudził, tak drugi i trzeci (którego na razie też połowa jest) to po prostu dwie petardy. Można z bliska przyjrzeć się jak wyjątkowo specyficzna jest polityka Stanów Zjednoczonych i jak chwilami trzeba manewrować, żeby uzyskać korzystne dla siebie rozwiązanie. Takie trochę żeńskie "House of cards", tylko w nieco bardziej lajtowej wersji. Obecnie jeden z moich ulubieńców, których jestem gotowa oglądać nawet przy biurku na stacjonarnym komputerze. ;)

Madam Secretary od 2014 roku ma już prawie trzy sezony. :)
     
       7) "Mentalista" serial z absolutnie przeuroczą rolą męską. Zastanawiałam się między tym bohaterem a Sherlockiem, jednak to Patrick Jane jest zdecydowanie bliższy mojemu serduszku. Jeden z gatunku tych mężczyzn, dla których garnitur jest drugą skórą i wygląda w nim rewelacyjnie. Poza tym, cudny uśmiech. ;) Nie na tym jednak skupia się serial (a szkoda), ale na seryjnym mordercy nazwanym Red John (którego znakiem rozpoznawczym jest czerwona buźka namalowana krwią w miejscu zabójstwa), który zabił Patrickowi rodzinę i od tej pory on usiłuje się na nim zemścić. Znaczy się zabić go. ;p Przy okazji Patrick jest mentalistą, czyli posiada doskonale rozwinięty dar obserwacji i dedukcji (podobnie jak Sherlock), dzięki czemu idealnie sprawdza się w roli konsultanta policji. Polecam, szczególnie końcówkę przedostatniego sezonu, gdy zawsze płaczę jak bóbr. Ale wyjątkowo ze szczęścia. :)

siedem sezonów w latach 2008 - 2015. :)

      8) "Narcos" czyli jeden z lepszych seriali Netflixa. Pablo Escobar i kartel narkotykowy w Kolumbii okazały się rewelacyjnym materiałem na serial. Absolutnie jeden z lepszych w ostatnich latach, jaki widziałam, a już wiecie, że widziałam sporo. ;p Świetnie zrealizowana historia, dwa sezony naprawdę fajnej akcji, szczególnie końcówka robiła wrażenie. Zdecydowanie pozycja warta obejrzenia, zwłaszcza że Netflix zapowiedział, że pojawią się kolejne sezony z kartelem Cali w roli głównej. Też może być ciekawie. :)

Narcos i dwa genialne sezony od 2015 roku. :)
     
        9) "Plotkara" czyli kolejny serial na liście, gdzie można zobaczyć dużo pięknych sukienek, tylko w zdecydowanie nowszym stylu. Serial o bogatych dzieciakach z Upper East Side w Nowym Jorku i pewnym blogu, gdzie właśnie Plotkara opisuje ich życie. Chwilami banalny, czasem poważny, zdarzało się, że złościł, że denerwował swoją infantylnością (no bo heloł, ile jeszcze tych konfiguracji związkowych ;p), ale i tak z przyjemnością oglądało się kolejne odcinki. I to obstawianie kto tak naprawdę jest tą Plotkarą. Ja nie zgadłam. ;p Plus jak już się zna jej tożsamość, to fajnie ogląda się wszystko raz jeszcze, bo wtedy zupełnie inaczej patrzy się na pewne sprawy. ;p

Plotkara i sześć sezonów w latach 2007 - 2012. 
       
        10) "Przyjaciele" czyli klasyka klasyk. :) Nie mogło go zabraknąć na liście, bo jest to w sumie jedyny serial, który mogę oglądać wzdłuż i wszerz, niezależnie od odcinka. Najlepiej oczywiście ogląda się go z Tomaszem, który zna go praktycznie na pamięć, więc czasem nawet nie słyszymy dialogów z telewizora, bo sami je mówimy. Perypetie szóstki przyjaciół w NY, których problemy nawet po upływie tylu lat od premiery ciągle są aktualne. :) I ciągle bawią, nawet po kilkudziesięciu razach. ;)

dziesięć świetnych sezonów w latach 1994 - 2004. 
     
       11) "Victoria" - najmniejszy serial na całej liście, bo liczy zaledwie jeden sezon i osiem odcinków. Zdecydowanie miłość od pierwszego wejrzenia, bo też i historia sama w sobie piękna jest. Mogłabym się przyczepić, że w sumie nieco twórcom serialu mieszają się fakty, ale nie będę, bo realizacja zdecydowanie mi się podoba. Królowa Victoria jest przeurocza osóbką (z którą czują ogromną bliskość z powodu podobnego wzrostu), która została postawiona w niezwykle trudnej roli. Serial pokazuje jak powoli się w niej odnajduje i uczy się stawiać na swoim. Oczywiście niezwykle istotny jest też tutaj wątek miłosny, który wzrusza i porusza nawet najtwardsze serduszka. Polecam. :)) A i ma być sezon drugi. <3

zaledwie jeden króciutki sezon w 2016 roku.
       
        12) "Wojna i pokój" i tutaj miałam dylemat, bo na przestrzeni kilku lat pojawiły się dwie fajne wersje. Są to generalnie miniseriale, bo ten z 2007 roku trwa osiem godzin (ale ma cztery odcinki), zaś ten najnowszy z 2016 trwa godzin sześć (ale odcinków też ma sześć). Ciężko mi wybrać lepszą wersję, bo każda ma swoje plusy dodatnie i plusy ujemne, ale za to w każdej z nich moimi ulubionymi postaciami jest rodzeństwo Bołkońskich - książę Andrzej i księżna Maria. Tej drugiej zawsze mi żal, zaś ten pierwszy jest zawsze do schrupania. I ciągle nie umiem się zdecydować czy bardziej w tej roli podobał mi się Alessio Boni (2007) czy James Norton VIII (2016) - każdy z nich ma w sobie to coś co sprawia, że nie są oczywiście przystojni, ale ciągnie do nich każdą babę. ;p Plusem przemawiającym za wersją starszą jest moja ulubiona scena, gdy książę Andrzej na balu po tańcu z Nataszą (będącą de facto główną bohaterką, ale w obu wersjach była irytująca, chociaż w 2007 roku nie tak bardzo jak w 2016) mówi do siebie, jak ona wraca do rodziców, że jeśli się obejrzy, to zostanie jego żoną. I obejrzała się. I ta scena chwyta za serduszko. :))

wersja z 2007 roku. 
wersja z 2016 roku.
       
        13) "Żona idealna" jako przedstawiciel niezwykle bogatego rodzaju seriali prawniczych. Główna bohaterka po kilkunastu latach przerwy wraca do zawodu, po tym jak okazało się, że jej mąż (znany polityk) ją zdradza. Początek nie brzmi jakoś szalenie oryginalnie, ale później się dzieje. Dużym atutem serialu są mocno zarysowane postacie drugoplanowe, gdzie można znaleźć swoich ulubieńców. Moim był Will, przystojny pan adwokat z wielkim nosem, stara miłość Alicji ze studiów. A wiadomo, że stara miłość nie rdzewieje. ;)

siedem sezonów w latach 2009-2016. 

       Uff, dobrnęliśmy do końca listy. Ciężko było się zdecydować i nawet w trakcie pisania wywaliłam kilka, bo przypomniały mi się inne. Wielu tutaj brakuje, ale dzięki temu może jeszcze kiedyś napiszę drugą część, bo materiałów mam naprawdę sporo. ;) A wy co lubicie oglądać? ;)

~~Madusia.

Ps. zdjęcia pochodzą z Filmweba. ;p

19 komentarzy:

  1. Rzadko oglądałam zagraniczne seriale. Za dzieciaka moim numerem jeden był jednak Zbuntowany Anioł- ale chyba większość się nim jarała ,że tak powiem.
    Później już raczej tylko polskie produkcję, chociaż... bardzo lubię też Prison break - jeśli dobrze napisałam tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ba, Zbuntowanym Aniołem chyba każdy się jarał, chociaż nie każdy się do tego przyznawał. ;)

      Usuń
    2. Też oglądałam pamiętam:) Chyba jesteśmy w podobnym wieku:);)

      Usuń
  2. Na bieżąco z Twoją listą to jestem tylko z "Grą o tron" i "Luciferem" ;) Oprócz tego oglądam "Breaking bad" (to wszystko przez Mroza, bo zarekomendował na spotkaniu w Poznaniu podczas Grandy), "Supernatural" i "Criminal minds" - jestem im wierna aż po grób:P i "Frequency" - to ostatnio odkryta nowość:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BB już widziałam, początek był fajny, ale później coraz mroczniejsze się to robiło. obejrzałam, ale jakoś tak bez szalonych zachwytów. ;) nie podobała mi się przemiana głównego bohatera. ;/ wolałam już Dextera z takich złych głównych bohaterów.

      Usuń
  3. hmm.. Gra o Tron... Książkę zacząłem czytać jak serialu nie było w zamiarach.. Jak mnie to wrukwia jak serial czy film znacząco odbiega do książki... Na marginesie dodam, że uwielbiam postać Ayry Stark:P innych seriali z listy nie oglądałem:P z serialach o lekarzach, to tylko i wyłącznie dr. House:P

    OdpowiedzUsuń
  4. Najbardziej spodobał mi się film ' Żona idealna ' ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oglądałam jedynie Grę o Tron i Przyjaciół. Ale żadnego nie widziałam od początku do końca. Friends zamierzam kiedyś nadrobić. Kilka lat temu też byłam serialoholiczką. Ale później jakoś zaczęło mi brakować czasu na tasiemce. No i jestem osobą, której szybko się wszystko nudzi :D Więc zazwyczaj kończyłam oglądać serial na 4 lub 5 sezonie :D Jest tylko garstka (5 albo 6), które obejrzałam od początku do końca ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Znam tylko plotkarę, chociaż oglądałam zaledwie kilka odcinków... ale za to książki wszystkie przeczytane:P

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja chyba nie dałabym rady oglądnąć np. całej serii serialu w jedną noc. Na prawdę nigdy mi się to nie zdarzyło. Zazwyczaj wieczorem już tak padam z nóg, że nie mam czasu na seanse. :)
    O wielu, które tu wymieniłaś słyszałam, a kiedyś być może wreszcie się zbiorę i zobaczę "Dynastię Tudorów".
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  8. Swego czasu (czytaj: na studiach) oglądałam mnóstwo seriali. Teraz przystopowałam, bo uznałam, że to jednak trochę marnotrawstwo czasu :P Ale oczywiście nadal lubię sobie coś pooglądać.
    Obecnie oglądam "Grę o tron" (tak wiem, wszyscy to oglądają od lat, ale ja jakoś zaczęłam dopiero teraz) i "Pitbulla" (zaskakująco dobry polski serial kryminalny).

    Moje ulubione seriale to "Gotowe na wszystko", "Przyjaciele" (których obejrzałam pierwszy raz dopiero rok temu!) i "JAG - Wojskowe Biuro Śledcze" (przez ten serial chciałam kiedyś zostać prawnikiem :D ).

    Dziwi mnie, że wielu polecanych przez Ciebie seriali nie widziałam. Musze nadrobić przy
    Co najmniej "Dynastię Tudorów" i "Kochane kłopoty". "Victoria" też mnie zaintrygowała.

    OdpowiedzUsuń
  9. Plotkara! <3 To chyba jedyny serial, który obejrzałam w całości. Uwielbiam do niego wracać, zachwycać się Nowym Jorkiem, śmiać się z przygód tej grupy osób i podziwiać ich beztroskie jak na wiek życie. No i Chuck. Uwielbiałam tego bohatera. Przeczytałam też trzy albo cztery książki.
    Oglądałam również "Przyjaciół" i "Chirurgów", ale tylko przez pewien czas. Ten drugi serial lubiłam zdecydowanie bardziej.
    Kochałam również "Beverly Hills 90210", "Kości", "Wzór", "Kryminalne zagadki...". Oglądałam również "Detektywa Monka" i inne kryminalne serialne, których tytułów już nie pamiętam. Ooo "Kobrę" lubiłam :D
    Z polskich to "Na Wspólnej", czasem "M jak miłość" oglądałam. Ooo i wszystkie odcinki "Prawa Agaty". I to chyba wszystko :p

    OdpowiedzUsuń
  10. Widze, że znalazł się tutaj także mój ukochany serial, do którego mam ogromny sentyment.. mowa o Dynastii Tudorów. Kiedy rok temu obejrzełam pierwszy odcinek to zakochałam się bezpowrotnie. Uwielbiam Anne Boleyn i Henryka VIII, po tym serialu głębiej zaczelam interesowac sie ich historią, kupowalam wiele ksiazek opowiadajacych ich historie. Chcialabym znowu obejrzec od nowa <3
    Pozdrawiam!;)
    (recenzentka-ksiazek.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  11. Gra o Tron, Narcos i klasyk - Przyjeciele <3 Bardzo lubię! Poza tym jestem zakochana w The Vampire Diaries i The Originals :D mam takze zaległosci w Suits, których nie mam czasu nadrobić i znalazłoby sie wiele innych seriali, które bardzo lubie :))) Seriale rządzą :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja co prawda duzo seriali nie oglądam... Glownie ze wzgledu na brak czasu :) ale w Swieta bedzie troche wolnego :) pozdrawiam i zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Z powyższych oglądałam tylko "Plotkarę". To była miłość moich gimnazjalnych lat.;D

    OdpowiedzUsuń
  14. Hmmm nie znam żadnej z powyższych pozycji, chętnie obejrzę Lucyferka ;3

    Pozdrawiam ;)
    Tak Po Prostu BLOG [klik]
    Dziękuję za odwiedziny :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. :)
Jeśli możesz, zostaw adres, będzie łatwiej mi się odwdzięczyć. :)
I nie pisz obs za obs, jeśli chcesz- zaobserwuj. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...