Ostatnie kilkanaście dni było w naszym życiu totalnie wariackich. W ciągu tygodnia zrealizowałam wszystkie zmiany, które miałam zaplanowane na ten rok - zmieniłam kolor włosów z ciemnego na jasny, zmieniliśmy mieszkanie na fajniejsze i poszłam do pracy, przez co blogasek był nieco zaniedbany. Starałam się na bieżąco być na fejsie i na instagramie, ale też nie zawsze mi to wychodziło. Nie obyło się też niestety bez zmian, których sobie nie życzyliśmy i których nie chcieliśmy, a na pewno nie teraz. W Walentynki Nataszka miała operację, podczas której okazało się, że świnka ma nowotwór. Mimo jego wycięcia przeżyła dwa dni i w czwartkowy poranek już się nie obudziła. Nie cieszyła się z nami przeprowadzką i zostawiła po sobie bardzo smutne i tęskniące serduszka (nasze i Kluski, która przez kilka dni też nie mogła dojść do siebie). Na razie żyjemy w trójkę, ale planujemy powiększyć nasze stado o kolejną świnkę, którą chcemy adoptować, bo jednak świntuchy muszą trzymać się razem. I na dzisiaj to tyle, bo na samo wspomnienie Nataszki ciągle się wzruszam i ciężko mi pisać z załzawionymi oczami i mokrą klawiaturą, ale obiecuję, że wrócę szybko. :)
~~Madusia.
Przykro mi, że radości przykrył smutek. To bardzo boli gdy zabraknie kochanego domownika w domu. Trzymaj się !
OdpowiedzUsuńOj bardzo mi przykro. :( Śmierć zwierzątka to zawsze przykra sprawa.
OdpowiedzUsuńBiedactwo. Szkoda Nataszki. Trzymaj sie dzielnie!
OdpowiedzUsuńMadziu, bardzo Wam współczuję. Mocno przeżywamy gdy odchodzi nasz ukochane zwierzątko. Adopcja kolejnego to najlepsza decyzja. Trzymajcie się!!!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Ojojoj:(:( Przykro mi bardzo:(
OdpowiedzUsuńszkoda zwierzaka... to niby zwierz ale kocha się go jak kogoś bliskiego...
OdpowiedzUsuńJa straciłam ostatnio psa, więc doskonale Cię rozumiem.
OdpowiedzUsuńDobrze, że w Twoim życiu pojawiło się wiele miłych i sympatycznych chwil, więc na pewno jest Ci lżej.
Pozdrawiam serdecznie:)
Bardzo mi przykro z powodu Nataszki, wiem jak taka strata boli, bo kilka lat temu zginął mój kochany pies:/
OdpowiedzUsuńprzykro mi z powodu świnki :(
OdpowiedzUsuńCieszę się jednak, że realizujesz swoje zmiany na ten rok :)
kmmbffl.blogspot.com
To smutne. Ja również miałam świnkę, która zdechła w 2015 roku i to w drugi dzień Bożego Narodzenia. Ale nie płakałam za nią, bo przeżyła według mnie całkiem sporo, bo prawie 5 lat, poza tym kilka dni przed odejściem faktycznie była jakaś nieswoja.
OdpowiedzUsuńAdoptuj kolejnego futrzaka, adoptuj. Będzie miał szczęśliwsze życie. :D
Powodzenia i odnalezienia się w nowej sytuacji. Powodzenia w pracy.
Pozdrawiam cieplutko :)
Wiem jakie to smutne pożegnać kochane zwierzątko, współczuję...
OdpowiedzUsuńprzykro mi :< rozstania ze zwierzakami wcale nie naleza do najlatwiejszych :<
OdpowiedzUsuńOTRZYJ ŁZY (CZŁOWIEK PRZYWIAZUJE SIE DO ZWIERZAT-DAJA TYLE CIEPŁA)POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńPOCZĘSTUJ się PĄCZKIEM-SMACZNEGO -Wanda
Oj, szkoda Nataszki, ale najważniejsze, że już nie cierpi :(
OdpowiedzUsuńOjeeej! Bardzo mi przykro. :( Szkoda jej. Trzymajcie się!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Birginsen
Biedna świnka... Przykro mi :-(
OdpowiedzUsuń