Studia to taki niesamowity czas, gdy po raz pierwszy czujemy się dorośli. Dla mnie był to również czas pierwszych większych wyjazdów, a ponieważ wreszcie się kończy, postanowiłam nieco powspominać. Natchnął mnie do tego ostatni wypad zorganizowany na studiach, gdy w ramach pewnego przedmiotu pojechaliśmy na dwa dni w Tatry. Jak dowiedzieliśmy się od pana busiarza, czwartek był pierwszym pięknym dniem od ponad dwóch tygodni, więc żal było siedzieć cały dzień w budynku i organizatorzy zdecydowali, że wybierzemy się w góry. Trochę się obawiałam, bo całkiem sporo śniegu było na nich widać, a nigdy wcześniej tak nie wędrowałam. Jednak do odważnych świat należy i całą radosną grupą wyruszyliśmy busem do Kuźnic, by tam rozpocząć naszą wycieczkę. :)
Z Kuźnic ruszyliśmy niebieskim szlakiem na Halę Gąsienicową przez Boczań. I jak nie lubię śniegu, tak ten leżący na szlaku całkiem nawet mi się podobał. Przede wszystkim był doskonale ubity, więc nikt się nie zapadał, o ile nie zboczył z wydeptanej ścieżki. Czasem jednak nie było wyboru i wtedy lądowało się niemal po kolana w zaspach. Na szczęście, takie momenty zdarzały się rzadko. :)
Zdecydowanie najpiękniejszy fragment szlaku zaczynał się w momencie, gdy wyszło się z lasu. Widoki były oszałamiające, a mocno świecące słońce tylko uprzyjemniało wędrówkę. Jego konsekwencje zaś były doskonale widoczne wieczorem, gdy wszyscy wyglądaliśmy jak nieznane plemię Indian. Wtedy jednak nikt o tym nie myślał i wszyscy wystawiali twarze do słońca, którego przecież tak dawno nie było.
Zdecydowanie najpiękniejszy fragment szlaku zaczynał się w momencie, gdy wyszło się z lasu. Widoki były oszałamiające, a mocno świecące słońce tylko uprzyjemniało wędrówkę. Jego konsekwencje zaś były doskonale widoczne wieczorem, gdy wszyscy wyglądaliśmy jak nieznane plemię Indian. Wtedy jednak nikt o tym nie myślał i wszyscy wystawiali twarze do słońca, którego przecież tak dawno nie było.
Wędrowanie po śniegu okazało się bardzo męczącą czynnością i na Przełęczy między Kopami (1499 m.n.p.m.) zrobiliśmy sobie przerwę, mimo iż do schroniska na Hali Gąsienicowej było już tylko pół godziny drogi. Musieliśmy także poczekać na całą grupę, bo jak to zwykle bywa, każdy wędruje swoim tempem, a niektórym się zupełnie nie spieszyło. ;)
Ostatnie trzydzieści minut upłynęło mi głównie na zachwycie nad otaczającymi mnie widokami. Góry w śniegu prezentują się naprawdę przepięknie i przez całą zimę zazdrościłam wszystkim, którzy wrzucali zdjęcia ze swoich wędrówek. Sama wolałam się nie porywać na nie, aczkolwiek jest spora szansa, że w przyszłym roku jednak zmienię zdanie. ;) No bo jak się w takich krajobrazach nie zakochać? :)
W schronisku wypiliśmy ciepłą herbatkę, zjedliśmy kanapeczki i przede wszystkim odpoczęliśmy. Na mnie osobiście największe wrażenie zrobiły oznaczenia szlaków i tabliczki informujące o czasie przejścia, które pamiętałam z wcześniejszego pobytu w tym miejscu. Dopiero po nich było widać jak wiele śniegu jeszcze tutaj leży.
Z racji tego, że mieliśmy umówionego pana busiarza, nie musieliśmy robić pętelki, aby wrócić do miejsca, z którego rozpoczynaliśmy wędrówkę. Dlatego też na drogę powrotną wybraliśmy czarny szlak prowadzący najpierw na Psią Trawkę i dalej do Brzezin, skąd wróciliśmy do pensjonatu. Ten fragment drogi był bardzo spokojny, prowadził niemalże cały czas przez las po mocno ubitym śniegu, także większych problemów z zejściem nikt nie miał. :)
W schronisku wypiliśmy ciepłą herbatkę, zjedliśmy kanapeczki i przede wszystkim odpoczęliśmy. Na mnie osobiście największe wrażenie zrobiły oznaczenia szlaków i tabliczki informujące o czasie przejścia, które pamiętałam z wcześniejszego pobytu w tym miejscu. Dopiero po nich było widać jak wiele śniegu jeszcze tutaj leży.
a tak to wyglądało kiedyś w październiku. :) |
Z racji tego, że mieliśmy umówionego pana busiarza, nie musieliśmy robić pętelki, aby wrócić do miejsca, z którego rozpoczynaliśmy wędrówkę. Dlatego też na drogę powrotną wybraliśmy czarny szlak prowadzący najpierw na Psią Trawkę i dalej do Brzezin, skąd wróciliśmy do pensjonatu. Ten fragment drogi był bardzo spokojny, prowadził niemalże cały czas przez las po mocno ubitym śniegu, także większych problemów z zejściem nikt nie miał. :)
schronisko PTTK "Murowaniec". |
Moje pierwsze spotkanie z Tatrami w zimowej szacie przypadło prawie na połowę kwietnia i naprawdę doskonałe warunki pogodowe. Te dwa czynniki zapewne wpłynęły znacząco na fakt, że po prostu zakochałam się w tych widokach. Promienie słońca odbijające się w śniegu, pięknie oświetlone szczyty górskie i całkiem nieźle wyglądające szlaki, a przede wszystkim stosunkowo mała liczba osób, to zdecydowane plusy wędrowania w takim czasie. Jednak przez ten śnieg trzeba uważać dwa razy bardziej niż gdy go nie ma, ale z tego chyba wszyscy zdają sobie sprawę. :) Generalnie, polecam bardzo mocno, bo to niesamowite przeżycie. :) I w tym właśnie klimacie będą jeszcze dwie następne opowieści. :)
Wspaniałe zdjęcia. Góry są przepiękne o każdej porze roku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://edzia-photoamator.blogspot.com/
Ile śniegu:) Nie wiem czemu ale jak patrzę na te zdjęcia przypomina mi się uczucie przemoczonych skarpetek za czasów dzieciństwa:):) hihihih
OdpowiedzUsuńżeby tylko skarpetek. ;) chociaż gorzej było następnego dnia, ale to w kolejnej notce. :)
UsuńIle śniegu? zazdroszczę Wam tego wyjazdu. Cudowne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńA ja się dzisiaj zastanawiałam czy po 20 kwietnia będzie można jechać na Chochołowską podziwiać krokusy. Myślę, że w tym roku nie zobaczę tego cudu przyrody. 24 kwietnia chcemy jechać do Rumunii gdy wrócimy to już prawdopodobnie nie będzie krokusów.
Pozdrawiam serdecznie:)*
o Chochołowskiej będzie następna opowieść. krokusy ponoć już tam były, ale przykrył je śnieg, którego też jest tam mnóstwo.
Usuńwidoki super ;) ...ale ja wole morze ;)
OdpowiedzUsuńhttp://fashionbutiquepl.blogspot.com/
Piękne zdjęcia Tatr w zimowej szacie:) W Tatrach byłem, ale latem.
OdpowiedzUsuńUwielbiam góry, ale nigdy nie byłam w nich zimą. Sportów zimowych nie uprawiam, a chyba trochę bałabym się chodzić po górach, gdy jest tyle śniegu. chociaż widoki faktycznie przepiękne. Ale się zdziwiłam, jak napisałaś, że się tak opaliliście!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
napisałaś komentarz, który sama napisałabym jeszcze w zeszłym tygodniu, bo cały czas miałam takie przekonanie. ;) ale nieco je ostatnio zmieniłam. :)
Usuńa opaliliśmy się niemiłosiernie, chociaż tylko na twarzach. ale mnie już dzisiaj skóra z nosa i czoła schodzi. ;)
Masz rację, widoki cudowne, mimo że nie jestem fanką zimy ani gór :D Musiało być świetnie! Bardzo fajnie napisana notka i zilustrowana pięknymi zdjęciami :)
OdpowiedzUsuńhttp://sloiczeknutelli.blogspot.com/
Jeszcze nigdy nie byłam w Tatrach zimą, ale muszę przyznać, że i o tej porze prezentują się pięknie (choć zimy nie cierpię). Fantastyczna wyprawa:)
OdpowiedzUsuńCudowne widoki, chociaż nie ukrywam że góry najbardziej lubię jesienią :-)
OdpowiedzUsuńCudownie wyglądają Tatry w zimowej scenerii. Ja zawsze jeździłam latem, ale...Za rok! :)
OdpowiedzUsuńznakomity post
OdpowiedzUsuńMój Blog - klik!
Cudowne zdjęcia :) Śnieg :D
OdpowiedzUsuńhttp://martynencjatestuje.blogspot.com/
Czy może być coś piękniejszego niż góry... ? Cudowne :)
OdpowiedzUsuńCudownie tam jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia :)
niesamowite widoki :)
OdpowiedzUsuńmogłabym prosić o poklikanie w nowym poście? :)
http://czillen.blogspot.com/
jakie ładne widoki, mi udało się być w górach zimą, super sprawa :)
OdpowiedzUsuńFajna taka wycieczka zimą w góry,piękne widoki i jeszcze jak słoneczko świeci:
OdpowiedzUsuń),ale ja jestem zmarzluch i tylko wybieram się tam latem:))
mi niestety na studiach brak funduszy uniemożliwia takie wycieczki :/
OdpowiedzUsuńhttp://jzabawa11.blogspot.com/
Ale magicznie <3 Chętnie sama kiedyś wybiorę się tam zimą...
OdpowiedzUsuńuwielbiam góry ale jeszcze nigdy nie widziałam ich w połączeniu ze śniegiem mam nadzieje że kiedyś uda mi się wybrać na ferie albo wycieczkę i zobaczyć te piękne widoki ;) http://creamshine.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJeju, śliczne zdjęcia ;D
OdpowiedzUsuńbajeerancko.blogspot.com
Pięknie! chociaż wolę słńce palmy, ogólnie tropiki
OdpowiedzUsuńPatrząc na te zdjęcia, wierszyk z dzieciństwa nabiera zupełnie nowego znaczenia "...spadł kiedyś w lipcu śnieżek niebieski". Choć do lipca jeszcze trochę to czuję się jakby u Ciebie był grudzień xD
OdpowiedzUsuńNajśmieszniejsze jest to że mieszkamy w jednym kraju, a tak nasze regiony się różnią.
Co do studiów to masz rację. Mimo, że studiuję od 7 miesięcy to czuję się zupełnie innym człowiekiem niż wcześniej. Mam nadzieję, że przygotowania do obrony pracy idą pełną parą ^^
Pozdrawiam
Cudowne widoki! Uwielbiam góry, ale jeszcze nigdy nie byłam w nich zimą :D Zapraszam melodylaniella.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJak pięknie! Zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńależ pięknie! Uwielbiam takie widoki- góry przykryte śniegiem skąpane w słońcu... <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
za duzo śniegu jak dla mnie, wole słońce i plaże :P
OdpowiedzUsuńPrzepiękne widoki :))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, www.mikrouszkodzenia.blogspot.com
Jakoś jeszcze nigdy nie odważyłam się chodzić po zaśnieżonych górach... Ale może kiedyś się skuszę, bo widoki na zdjęciach przepiękne!
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam w górach zimą, cudowne widoki :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://alekssandrasssss.blogspot.com
Naprawdę Tatry szczycą się cudnymi widokami! Latem jest tam równie pięknie. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Birginsen.