Za oknem pierwsza, o dziwo słoneczna, sobota lutego. Styczeń minął mi bardzo szybko, ale ogólnie całkiem przyjemny był. Liczę, że luty też będzie udany, bo przecież każdy jego dzień przybliża nas do wiosny. A jak wiosna, to zaraz nasza marcowo-kwietniowa Hiszpania. A skoro Hiszpania, to dzisiaj wreszcie pojawią się na blogasku obiecywane i wyczekiwane wiatraki. ;) Zapraszam do czytania! ;)
Kastylia la Mancha to kraina zamków i wiatraków, więc po obejrzeniu pierwszego ruszyliśmy od razu na poszukiwanie tych drugich. A plany mieliśmy wielkie, bo podczas planowania tego fragmentu podróży znaleźliśmy cztery miejsca, gdzie koniecznie chcieliśmy podjechać. W sumie ja nieco bardziej, bo to mnie wiatraki zafascynowały. ;) I tak właśnie trafiliśmy do Tembleque, o którym będzie dzisiejsza opowieść. Jest to małe, senne miasteczko, gdzie praktycznie nic się nie działo. Wjechaliśmy niemalże do jego centrum, parkując pod kościołem. I stamtąd ruszyliśmy na poszukiwanie wiatraków. ;)
Zanim jednak wiatraki musieliśmy zajrzeć do sklepu z pamiątkami, bo szukaliśmy okularów przeciwsłonecznych dla Tomasza, bo gdzieś w ferworze wyjazdu nam zaginęły. A wiadomo,że w Hiszpanii (nawet w listopadzie) bez okularów ani rusz. I z tego właśnie powodu trafiliśmy do pewnego sklepiku na rogu, gdzie można było znaleźć praktycznie wszystko. Oczywiście poza okularami. ;p Obsługa sklepu zaś powaliła nas na kolana, bo składała się na nią babcia plus pięcioro dzieci w różnym wieku. Jak się okazało, babcia jedynie pilnowała sklepu i dzieci i nie miała absolutnie żadnego pojęcia na temat tego co znajduje się w sklepie - ani gdzie co leży ani nawet ile kosztuje i każdą informację zdobywała za pośrednictwem telefonu. ;) Żeby jej trud nie poszedł na marne kupiliśmy dwie pocztówki i magnes na lodówkę z wiatrakiem. I poszliśmy dalej przed siebie, gdzie natrafiliśmy na wyjątkowo piękną rzecz z której słynie Tembleque i nie były to wiatraki. ;)
Największą atrakcją Tembleque jest niesamowita Plaza Mayor, czyli po prostu rynek. Jest on zbudowany na planie wielkiego kwadratu, otoczony kolumnami i korytarzami z drewnianymi podporami i ornamentami. Robi niesamowite wrażenie i z bliska i z daleka. Pełnił on podwójną rolę - był centrum miasta, a zarazem także areną byków, gdzie odbywały się ich gonitwy. Stąd właśnie taki, a nie inny kształt rynku. W trakcie gonitw bramy wejściowe były zamykane, a publiczność znajdowała się na górnych piętrach. Obecnie w sezonie wakacyjnym na pewno tętni życiem, my mieliśmy to szczęście, że praktycznie nikogo tam nie było. Po jednej stronie mieści się ratusz, a obok niego muzeum i centrum informacji turystycznej, gdzie zajrzeliśmy, zaskakując szalenie siedzącą tam kobietę. ;)
Po krótkim zwiedzaniu i spacerze po rynku, przeszliśmy na drugą stronę, gdzie dalej nie było interesujących nas wiatraków. Tutaj już mogliśmy się posiłkować mapką i informacjami otrzymanymi w biurze, więc wiedzieliśmy, że ciekawiące nas budowle znajdują się zupełnie po drugiej stronie. Czekał nas więc mały spacer powrotny. I w trakcie niego dalej zachwycałam się rynkiem.
Ermita de la Veracruz |
Od jednego eremity doszliśmy do drugiego (jest ich tu kilka, takich małych domków, chyba już tylko na pamiątkę zostawionych), mijając po drodze obowiązkowy w tej wspólnocie autonomicznej pomnik Don Kichota. I wreszcie też udało nam się zlokalizować wiatraki! Tylko że były one totalnie po drugiej stronie miasteczka, ba nawet po drugiej stronie autostrady. Wtedy zrezygnowaliśmy ze spaceru do nich i po prostu wróciliśmy się do samochodu, ażeby do nich podjechać. ;)
I tak też zrobiliśmy. Wiatraki, jak widać na zdjęciu powyżej, były tylko dwa, ale to wystarczyło, żeby mnie urzekły. I już wiedziałam, czemu były tak "daleko" od miasteczka ulokowane - bo dzięki temu umiejscowieniu prezentowały się naprawdę pięknie. I z daleka i z bliska. Żałowałam troszeczkę, że nie wiedzieliśmy ich wieczorem, bo każdy był podświetlany i wtedy dopiero musiał wyglądać obłędnie. Ale w dzień też robiły wrażenie.
Pozachwycałam się nimi kilkanaście minut, obfotografowałam z każdej strony, ale przez wyjątkowo mocno operujące słońce nie wszystkie zdjęcia dobrze wychodziły. No ale nie będę narzekać na słońce, zwłaszcza w momencie, gdy w Krakowie cierpię na jego totalny niedobór. To sobie chociaż je na zdjęciach pooglądam. ;) A te dwa wiatraki tak naprawdę były jedynie wprowadzeniem do prawdziwej uczty, która czekała na nas w kolejnym punkcie naszej wycieczki. Ale o tym już następnym razem. ;)
~~Madusia.
W Hiszpanii nigdy nie byłem. Jest to jeden z niewielu krajów Europy, w których mnie nie było. Czas nadrobić zaległości i się tam wybrać. Krajobrazy są piękne i bardzo fotogeniczne. Bardzo chciałbym tam pojechać.
OdpowiedzUsuńLubię ten region,ładne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńŁadne zdjęcia, tam jeszcze nie dotarłam ale mam nadzieję, że w przYszłości będę miała okazję zwiedzić to miejsce :) Pozdrawiam cieplutko !
OdpowiedzUsuńJakie ładne zdjęcia, nie byłem nigdy ale chyba zrobiłaś mi chęci.
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam tutaj, choć Hiszpania jest moim małym marzeniem tak samo jak Francja i Grecja. Mam nadzieję, że gdy skończę szkołę i zacznę pracę to będę w stanie zaoszczędzić na tak wspaniałe wakacje :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia są bardzo ładne. Miejsce wygląda na niesamowicie klimatyczne, a te wiatraki robią wrażenie ;)
Cudowne widoki i zdjecia! Zazdroszczę takiej wyprawy :-) a wiatraki faktycznie fascynujące :-) !
OdpowiedzUsuńOd początku wpisu czekałam na wiatraki, jakie one piękne!
OdpowiedzUsuńRynek Tembleque mnie oczarował, jeszcze niczego podobnego nie widziałam. Wiatraki po prostu kocham. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHiszpania od dawna jest moim planem wycieczkowy i mam nadzieje ze w tym roku się ro uda :)
OdpowiedzUsuńMiasteczko malutkie, ale jakie piękne :) Ja najbardziej lubię właśnie takie miejsca bez tłumu turystów :) A do Hiszpanii chętnie bym się wybrała na zbliżających się wakacjach :)
OdpowiedzUsuńA więc wiatraki nie tylko w Holandii :)
OdpowiedzUsuńCudowna relacja! Piękne miejsce, kocham podróżować właśnie dla takich odkryć :)
OdpowiedzUsuńMój blog - ZAPRASZAM
Pozdrawiam, Zuzanna
Piękne zdjęcia, śliczny rudy kotek na jednym z nich :-) :-*
OdpowiedzUsuńMi ostatnio cały czas brakuje słoneczka, oby wiosna szybko przyszła.
Pozdrawiam.
Ojej, piekne zdjęcia i wiatraki. Jest blogerka która uwiebia je kolekcjonować. Pozdraiwam
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia, ale ten rudy kotek wygrał wszystko :)
OdpowiedzUsuńWow, zjawiskowe są te wiatraki!
OdpowiedzUsuńhttp://morzespokoju.blogspot.com/
Na pewno pięknie musi tam być 😍😍
OdpowiedzUsuńNiesamowicie urocze miasteczko, wiatraki są ciekawym elementem krajobrazu i do tego ten rynek - świetny!:)
OdpowiedzUsuńUrocze miejsce. Na pewno wycieczka była udana. Piękne zdjęcia moja droga <3
OdpowiedzUsuńkate-life-trends.blogspot.com
Uwielbiam ten klimat hiszpański tylko nie jego język :) mam nadzieje ze w marcu bedzie ciepło bo jade na kanary :D
OdpowiedzUsuńTu tez ciekawa okolica.. jak widze słońce to od razu sie humor poprawia. Pozdrawiam !!!
Madusiu!
OdpowiedzUsuńJak zawsze fantastyczna relacja i przepiękne zdjęcia.
Miasteczko jest prześliczne i a wiatraki zachwycające.
Pozdrawiam:)
Przepiękne zdjęcia, wiatraki zachwycają, miasteczko również tyle, że takie puste się wydaje.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Hiszpanom tego, że jesienią (ale zimą pewnie też) mają to Słońce, którego nam brakuje! Szczególnie w listopadzie, który jest miesiącem depresyjnym... a wiatraki są przepiękne i faktycznie zachwycają!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. Chętnie podziwiałabym tak cudne widoki na żywo :) :)
OdpowiedzUsuńale słoneczko piękne...
OdpowiedzUsuńTe wiatraki mają coś w sobie. :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia urzekają, są wspaniałe :D
OdpowiedzUsuńAż zazdroszczę tak spędzanego czasu :D
Pozdrawiam
Isiaaa N z Zapiskiisi.blogspot.com
Jak tam ślicznie. Ja uwielbiam podróżować, więc zazdroszczę całej podróży,a także pogody!
OdpowiedzUsuńSzczególnie urzekło mnie zdjęcie kotka haha
Mój blog - joanna-szwed.blogspot.com
Ale stopniujesz napięcie! :D Czekam na kolejny wpis, coś czuję , że będzie bomba.
OdpowiedzUsuńRudy kocur cudowny ❤
Wiatraki prezentują się po prostu pięknie, podobnie jak rynek. Ten sklep z babcią mnie rozśmieszył, już sobie to wyobrażam :)
Po Grecji, Hiszpania u mnie na 2 miejscu. :)
OdpowiedzUsuńCudnie!
Uwielbiam wiatraki. Te są naprawdę cudowne!!! Bajeczne zdjęcia i przeciekawy wpis. Pozdrawiam serdecznie z Krakowa 😃
OdpowiedzUsuńhttps://kasinyswiat.blogspot.com