Ostatni dzień sierpnia. Strasznie szybko zleciały te wakacje i z każdym kolejnym dniem denerwuję się coraz bardziej zbliżającym się egzaminem. Dodatkowo ciągle ciężko jest mi się przestawić po wyjazdach na tryb naukowy i nieco to wszystko kuleje. Generalnie kryzys mam, ale liczę, że szybko się z nim uporam, w przeciwnym razie będzie kiepsko. Nie ma jednak co marudzić i zapeszać, co ma być to będzie, a będzie dobrze! ;p Dzisiaj przygotowałam notkę podniebną, przeniesiemy się bowiem kilka kilometrów w górę. Nasza podróż do Hiszpanii składała się łącznie z trzech lotów i każdy z nich obfitował w piękne widoki, szczególnie poranny lot z Santiago do Madrytu, gdy mogliśmy podziwiać wschód słońca. ;) W zeszłym roku takowy widzieliśmy w Bieszczadach, w tym gdzieś nad Madrytem. I oba mnie oczarowały. I reszta widoków też. Sami zobaczcie! :)
Do Madrytu wylecieliśmy z Krakowa tuż przed jedenastą. Pogoda była kiepska, padał deszcz, więc żadnych cudów się nie spodziewałam i faktycznie, na początku niewiele było widać. Dopiero po jakiejś godzinie zrobiło się zdecydowanie piękniej i nie mogłam oderwać się od szyby. Na szczęście praktycznie zawsze siedzę przy oknie, więc możliwość obserwowania chmur i ziemi mam niemalże nieograniczoną. ;) Podczas tego lotu szczególne wrażenie wywarł na mnie moment, gdy lecieliśmy nad górami, zaś kilka sekund później było już totalnie płasko, co nawet udało mi się uchwycić na jednym zdjęciu. ;)
|
gdzieś nad Polską. ;) |
|
takie fajne baranki. ;) |
|
po lewej góry, po prawej równina. ;) |
Zdecydowanie największe wrażenie, jak wspominałam na początku, wywarł na mnie wschód słońca. Zdarzało mi się już widzieć z okien samolotu zachody, zaś wschodu sobie nie przypominam. Pewnie dlatego też tak bardzo mi się podobał. Sam lot do stolicy z Santiago trwał niecałą godzinę, przez co miało się wrażenie, że ledwo się wystartuje, już trzeba lądować. Nie to co podczas lotu do Krakowa, gdy siedzi się w samolocie ponad trzy godziny. Wiem, że to i tak nic w porównaniu z lotami oceanicznymi, ale takowy jeszcze przede mną. Na razie najdalej leciałam na Teneryfę, gdzie w samolocie z Krakowa spędziłam pięć godzin. I było ciężko, zwłaszcza że był to mój pierwszy lot w życiu i dodatkowo wypadł w rocznicę największego wypadku lotniczego właśnie na Teneryfie. Nam na szczęście udało się dolecieć bez problemów. ;)
|
madryckie wieżowce. |
|
na lotnisku Barajas. |
Powrót do Krakowa nie dostarczył w sumie zbyt wielu pięknych widoków, za to emocji było co nie miara. Chyba nigdy wcześniej tak mnie nie wytrzęsło jak podczas tego lotu. A że i tak się kiepsko czułam, to bardzo źle te turbulencje znosiłam i nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie postawię nogę na stałym lądzie. ;) Za to w nagrodę, jak już uspokoiły się wszelkie wstrząsy, mogliśmy podziwiać po raz pierwszy Kraków z lotu ptaka w całej rozciągłości. Nigdy wcześniej powietrze nad Krakowem nie umożliwiło takiego pokazu, dlatego zachwytom nie było końca. ;) Niestety, słońce wtedy zachodziło i zdjęcia kiepsko wyszły, przez co musicie mi wierzyć na słowo. ;)
|
lśniąca Wisła. :) |
|
Kraków - po prawej stronie na dole Arena Kraków. ;) |
Zostawiam Was dzisiaj z głową w chmurach (albo raczej ponad nimi ;p) i zmykam, bo w moje łapki wpadła dzisiaj nowa premierowa książka Remigiusza Mroza i już na mnie zerka niecierpliwie. A i ja się do niej palę. ;) Znaczy się, uczę się. ;ppp
~~ Madusia. ;*
Piękne zdjęcia. :)
OdpowiedzUsuńja będę się gapić i gapić...
OdpowiedzUsuńStrasznie nie lubię latać samolotem, z powodu swojego lęku jedną podróż (do Japonii) odpuściłam, a za rok zapowiada nam się również 'lot oceaniczny' i nie wiem czy się zdobędę;)
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia cudne - naprawdę niesamowite widoki!:)
Jeśli chodzi o nasz wyjazd to zaplanowaliśmy Piran i Wenecję, oraz wszystkie ciekawe miejsca na trasie:)
O Boże, jak pięknie *.* ;)
OdpowiedzUsuńJak ja Ci zazdroszczę tych wycieczek. A co do egzaminu, to będzie dobrze, bo jak nie Ty to kto? ;)
OdpowiedzUsuńW końcu mogę nadrobić zaległości blogowe u Ciebie, a tu już witają mnie takie widoki! Głupio się przyznać, ale w dzisiejszych czasach jeszcze nie leciałam samolotem. Myślę, że będzie to wielkie wydarzenie i pewnie strach, choć sama nie wiem czy mam lęk wysokości i jak będzie mi się podobać tego typu podróż. No i najważniejsze: gdzie ten pierwszy lot się odbędzie? ;)
OdpowiedzUsuńWidoki cudowne. I wschód. I zachód nad Krakowem. I te góry w połączeniu z równym terenem. Najbardziej podoba mi się ten widok z pierwszego zdjęcia i ten drugi z jeziorem (to chyba jezioro?).
Będę musiała się chyba w końcu gdzieś wybrać tym samolotem :D
Pozdrawiam i życzę powodzenia na egzaminie! Na pewno będzie dobrze :)
Co do Mroza, to tej serii jeszcze nie zaczęłam czytać, ale i po nią w końcu sięgnę ;)
Uwielbiam te widoki ale nie lubie uczucia w uszach, czesto tak boli ze nie da sie wytrzymac. Niektórzy nie mają z tym problemów w powietrzu - zazdroszcze im :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjne zdjęcia :) Napatrzeć się nie mogę :)
OdpowiedzUsuńzdjęcia podczas lotu bezcenne...
OdpowiedzUsuńUwielbiam widoki z góry, a z samolotu to najbardziej lubię skakać ze spadochronem:D
OdpowiedzUsuńCudowne widoki z lotu ptaka Madusiu podziwiam Twoją odwagę serdeczności pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPięknie !!!!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, mikrouszkodzenia.blogspot.com
piękne widoki z okna <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię i życzę cudownego tygodnia ! :)
ANRU,
Tak jak lubię włazić na wszystkie punkty widokowe, tak samo lubię widok z samolotu :) Piękne fotki - jak widać góry wyglądają dobrze zarówno z dołu, jak i z góry ;)
OdpowiedzUsuńMatko, jakie piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńhttp://the-fight-for-a-dream.blogspot.com
Cudowne widoki<3
OdpowiedzUsuńsuper zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńCudowne fotografie. :) Ja w tym roku też podróżowałam do Hiszpanii, przepiękny kraj.
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię doskonale Kochana, też jest mi ciężko przestawić się na tryb "naukowy" po wakacjach...
Pozdrawiam ciepło,
Birginsen
Cudowna fotorelacja! <3
OdpowiedzUsuńwkomenda.blogspot.com