niedziela, 10 marca 2019

Hiszpańskie opowieści: kastylijskie wiatraki po raz czwarty - Campo de Criptana.

        W marcu jak w garncu i pogoda zdaje się idealnie potwierdzać to powiedzenie. Dzisiaj w nocy nad Krakowem szalała pierwsza burza, a my siedzieliśmy pod kołdrą trzymając na rękach wystraszonego świntucha, którego mamy już od dwóch tygodni. Mały Boba Fett (bo jest to tym razem świntuch rodzaju męskiego) powoli oswaja się z nową rzeczywistością, a my z nim. :) Niedługo pewnie zadebiutuje na blogasku, ale dzisiaj po raz czwarty i ostatni wybierzemy się do hiszpańskiej krainy wiatraków. Zapraszam Was do Campo de Criptana! 


      Planując naszą trasę wiatraki w Campo de Criptana były, obok oczywiście Consuegry, najczęściej pojawiającym się miejscem, które koniecznie warto zobaczyć. Nie trzeba nas było długo zachęcać i punkt ten znalazł się na naszej liście. Jak się okazało - było to miejsce, które rozczarowało nas najbardziej ze wszystkich. 


       Faktycznie, ilość wiatraków jest spora, dorównuje Consuegrze. Źródła historyczne podają, że w połowie XVIII wieku było ich tutaj ponad trzydzieści. Obecnie jednak wiatraki są, jak dla mnie, dość chaotycznie rozsiane na wzgórzu i przez to prezentują się dość kiepsko. Myśmy trafili tutaj już po południu, gdy słońce operowało wyjątkowo mocno, a do tego - strasznie wiało, co na tak otwartym terenie bardzo przeszkadzało. 


       Plusem jest bardzo duży parking, gdzie spokojnie można zostawić auto i podejść w pobliże wiatraków, a także spora ilość knajp, gdzie można zasiąść na posiłek z pięknym widokiem na okolicę i wiatraki. Niestety, akurat trafiliśmy na taką porę, że wszędzie było pełno ludzi, więc nawet nie ryzykowaliśmy wchodzenia do żadnej z nich. Zrobiliśmy sobie jedynie spacer po wzgórzu i szybko wróciliśmy do samochodu, bo bałam się, że w pewnym momencie wiatr po prostu urwie nam głowy. ;)


       I tak jak napisałam na początku - było to miejsce, które rozczarowało nas najbardziej i do tej pory się zastanawiam, skąd takie zachwyty, o których tyle czytałam w internecie. Okej, może i wiatraków jest tu sporo, ale, jak dla mnie, są totalnie niefotogeniczne - ciężko jest objąć na jednym zdjęciu więcej niż trzy. Zdecydowanie bardziej podobały mi się wszystkie trzy wcześniejsze lokalizacje, więc trochę smutno, że ta ostatnia okazała się być najgorszą. I bardzo się cieszyłam, że nie był to ostatni punkt tego dnia, bo zakończyłby się kiepsko, a tak - najlepsze było dopiero przed nami. :) Ale o tym w następnym poście (no, może za dwa ;p).


~~Madusia.

9 komentarzy:

  1. Tereny idealne na wycieczki rowerowe <3 Mój ukochany rower szosowy kross poradziłby sobie idealnie na tych terenach. W taką piękną pogodę mogłabym tam spędzić cały dzień <3.

    OdpowiedzUsuń
  2. Te wiatraki sa przepiekne, idealne do fotografowania :) mega stylowe! pozdrawiam i zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że to miejsce Was rozczarowało. Mimo wszystko zdjęcia piękne!
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czemu ale jak patrzę na te wiatraki to mi się dobranocka "Muminki" przypomniała:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Najgorzej, jak się na coś napalasz, czytasz, nie możesz się doczekać, a ostatecznie okazuje się to być rozczarowaniem... dobrze, że chociaż dzień się dobrze skończył :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie te wiatraki podobają się, ja zresztą lubię w ogóle wiatraki. Wiało, przykro, ale było piękne niebieskie niebo. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale fajnie, ze do Ciebie trafiłam :) Szukałam wiadomości o wiatrakach Don Kichota a tu taka obszerna relacja. Super!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. :)
Jeśli możesz, zostaw adres, będzie łatwiej mi się odwdzięczyć. :)
I nie pisz obs za obs, jeśli chcesz- zaobserwuj. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...