Po niesamowitej majówce powrót do rzeczywistości bywa bolesny. Zwłaszcza gdy okazuje się, że zostały trzy tygodnie do oddania pracy magisterskiej, pojawiło się kilka dość niespodziewanych kolokwiów, a wczoraj jeszcze napadł na mnie deszcz, przemoczył mi trampki i rozgrzał mnie do temperatury 38 stopni. Maj w Krakowie naprawdę bywa piękny. ;] Ale w tych trudnych chwilach ciągle towarzyszą mi wspomnienia z początku miesiąca. Dawno nie miałam tak pozytywnych odczuć co do żeglowania, szczególnie po moim ostatnim rejsie, który miał sporo ciężkich chwil. Sztorm na Bałtyku nie należy do rzeczy przyjemnych i po nim nie bardzo miałam ochotę wrócić na jakikolwiek jacht. Trwało to ponad półtora roku, a na powrót zdecydowałam się wyłącznie dlatego, że miałam nadzieję, iż Adriatyk okaże się łaskawszy. I właśnie taki był. Mimo stosunkowo wczesnej pory, pogoda dopisała nam fantastycznie, a przeżycia były absolutnie pozytywne i niepowtarzalne. Sami zobaczcie. :)))
Wypływaliśmy ze Splitu, gdzie zacumowany w marinie stał nasz piękny jacht. Na kilku różnych zdarzyło mi się już do tej pory być, ale ten zdecydowanie był najnowocześniejszy. Warunki lepsze niż w niejednym hotelu- świetnie wyposażona kuchnia, dwa prysznice, dwie toalety, sporo przestrzeni. Jak dla siedmiu osób, bo taką właśnie grupą byliśmy, idealny. I do tego najbardziej niesamowita rzecz- autopilot. ;) Ustawiało się na nim współrzędne GPS i sam płynął do celu, korygując samodzielnie kurs. Widok samoczynnie kręcących się kół sterowych za każdym razem mnie zaskakiwał. ;)
|
jacht na tle Splitu. |
|
widok z dzioba- większość załogi widoczna w kokpicie. |
|
część koła sterowego. ;) |
Pierwszy przelot mieliśmy bardzo spokojny. Od razu po przyjeździe i zaokrętowaniu się popłynęliśmy na Šoltę, niecałe dwie godziny od Splitu. Morze było wyjątkowo spokojne, nawet nie mieliśmy okazji, żeby postawić żagle, jedynie na silniku płynęliśmy. Był to jedyny wieczór, gdy wchodziliśmy do mariny już po zachodzie słońca, dzięki czemu mogliśmy go obserwować na morzu. A tylko na nim prezentuje się on naprawdę niesamowicie. :)
|
taki olbrzym żegnał nas w Splicie. |
|
zachód słońca na morzu. <3 |
|
a po drugiej stronie już księżyc świecił. |
|
Stomorska- nasz pierwszy nocleg. |
Pierwszy wieczór i noc minęły nam bardzo spokojnie. Przed snem zrobiliśmy sobie całą ekipą spacer wzdłuż zatoki, podziwiając gwiazdy na niebie i majaczący w oddali Split. Najbardziej jednak niesamowitą rzeczą były zapachy. Chorwacja w maju pachnie- cudownie, intensywnie i absolutnie pięknie. Jakby się człowiek dosłownie kąpał w ekstrakcie z jaśminu i sosenek. Po krakowskich zapachach te na Chorwacji zapierają dech w piersiach. Aż żałowaliśmy, że nie ma jak tego zapakować i przywieźć ze sobą do domu. :)
Rano pożegnaliśmy pachnącą
Šoltę i rozpoczęliśmy jeden z większych przelotów- do miasteczka Komiža na wyspie Vis. Tutaj już mieliśmy zdecydowanie większe pole do popisu, szczególnie w momencie, gdy zaczęło wiać i można było spokojnie postawić wszystkie żagle. I trzeba przyznać, że chwilami wiało całkiem nieźle, bo pokazywało nam nawet 33 węzły, co daje nam siódemkę w skali Beauforta. I niby nie czuło się tego jakoś szczególnie mocno, ale mój żołądek zgłosił w tej kwestii zdanie odrębne i postanowił złożyć morzu w ofierze moje śniadanie. Chyba Neptun był zadowolony, bo później nieco się uspokoiło. Najgorzej jednak mieliśmy już przy samym wchodzeniu do mariny, bowiem wiatr bardzo mocno dopychał nas do kei. Na szczęście męska część załogi była ogarnięta i opanowana i spokojnie udało nam się przybić do brzegu. :)
|
żagiel staw! |
|
fale i w oddali latarnia morska. |
|
w przechyle- trochę wiało. ;) |
|
piękny kilwater. |
Kolejnego dnia płynęliśmy z Visu do Primoštenu, znajdującego się na części lądowej Chorwacji. Warunki zdecydowanie się poprawiły, płynęliśmy początkowo spokojnie na żaglach, później jednak wiatr zgasł i trzeba było przerzucić się na silnik. Żeby nam się nie nudziło, zrobiliśmy sobie małą szkołę pod żaglami i pół załogi dzielnie przez kilka godzin uczyło się wiązania węzłów. Śmiechu było przy tym co niemiara, bo początkowo nic nikomu nie wychodziło. Jak śmiał się z nas później skipper- dać ludziom metr sznurka i mają zabawę na kilka dni. Sporo prawdy w tym było, bo każdego kolejnego dnia trenowaliśmy dalej. Z różnym skutkiem. ;)
Przyznam szczerze, że droga do Primoštenu ciut mi się dłużyła, na szczęście wybrzeże Dalmacji jest niesamowicie zróżnicowane i usiane mnóstwem malutkich wysepek. Zdecydowanie bardziej wolę ten akwen do żeglowania niż nasz Bałtyk, gdzie generalnie dość nudno jest. No chyba, że akurat trafia się na sztorm. ;) Ale za takie atrakcje to ja już jednak podziękuję. Wolę się nieco nudzić i podziwiać wysepki dookoła niż modlić się o przeżycie.
|
kolejna latarnia morska. |
|
piękne niebo nad żaglem. |
|
landszafcik. |
I na takim pięknym landszafciku zakończę dzisiejszą opowieść, zapraszając Was jednocześnie na następne części, bo jeszcze sporo pięknych widoków zostało do pokazania. Szczególnie że te pierwsze dni nieco bardziej pochmurne były, następne to już typowa plaża i mnóstwo słońca. A wiadomo, że słońce i morze na zdjęciach wychodzą najpiękniej. Na zachętę zdjęcie z poranka w Primoštenie. :)
~~Madusia.
Będąc w Chorwacji niestety nie miałam możliwości pojechać do Splitu, a w sumie chciałam... Zdjęcia u Ciebie - bajka!
OdpowiedzUsuńWspaniałe zdjęcia :) Chorwacja jest przepiękna.
OdpowiedzUsuńRewelacyjne widoczki, chciałabym tam być :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i słonecznego weekendu życzę ;)
Anru
Niesamowite zdjęcia. Już nie mogę się doczekać aż tam będę... ja na razie utknęłam na sesji :( a marzę o takich wakacjach!
OdpowiedzUsuńŚwietna relacja, chętnie przeczytam ciąg dalszy. Nie mam pojęcia o żeglowaniu, ale kiedyś chciałabym spróbować. Węzły kiedyś próbowaliśmy stworzyć na zajęciach w liceum, ale chyba nic dobrego nam z tego nie wyszło :D obstawiam, że mój żołądek mógłby się buntować, gdyby wiatr i fale były zbyt duże. Ale te widoki - te wysepki, te wszystkie domki i plaża i niebo i woda - niezapomniane to musi być :)
OdpowiedzUsuńprzepiękne zdjęcia, zazdroszczę:)
OdpowiedzUsuńola-osinska.blogspot.com
pozwalam zostawić sobie obserwację :)
Jeju jak ja ci tego zazdroszczę. Też chciałabym wypłynąć w morze statkiem. Raz płynęłam kiedy byłam mała i bardzo mi się to spodobało. Niestety taka okazja szybko mi sie nie nadarzy :(
OdpowiedzUsuńMój blog
Uwielbiam widok fal morza *.*
OdpowiedzUsuńmoże wzajemna obserwacja?
beutifulsees.blogspot.com
Jeeju cudownie musiało byc! :)
OdpowiedzUsuńDasz rade ;*
Może wspólna obserwacja ? ;]
Piękny zachód słońca..
OdpowiedzUsuńZazdroszczę widoków. :)
Może wspolna obserwacja? Jeśli tak daj znać u mnie. :)
addmetoyou.blogspot.com
Piękne zdjęcia!:*
OdpowiedzUsuńobserwacja za obserwacje? :)
kochana poklikasz, proszę<3
http://mylife-tasia.blogspot.com/2015/05/dresslink.html
Bardzo ładne zdjęcia. Woda najlepsza :)
OdpowiedzUsuńCo powiesz na wspólną obserwację? Daj znać u mnie :)
ana-beauty-world.blogspot.com
Madusiu, dasz radę.
OdpowiedzUsuńA wpis? rewelacja. Dzięki Tobie wróciły moje wspomnienia.
Od powrotu e Rumunii, ciężkie miałam te dwa tygodnie.
Zero sobotnich i niedzielnych wyjazdów.
Powodzenia.
Pozdrawiam serdecznie:)*
Świetna relacja.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia.
Pozdrawiam.
nataa-natkaa.blogspot.com - klik!
Jaki wspaniały rejs! Tak myślałam, że Chorwacja jest piękna, ale nie myślałam, że aż tak! Jak ja Ci zazdroszczę tych wycieczek. Piękne widoki, piękne chwile. Mam nadzieję, że w całym swoim życiu zwiedzę chociaż połowę tego co Ty :P
OdpowiedzUsuńwww.camesss.pl
O matko, taki rejs to moje marzenie! Nie dziwię Ci się, że teraz ciężko Ci wrócić do rzeczywistości ;) Dobrze, że się przełamałaś i zdecydowałaś na taką świetną przygodę :) Zdjęcia są przepiękne, a zakładam, że nie oddają nawet w połowie rzeczywistych widoków ;)
OdpowiedzUsuńhttp://sloiczeknutelli.blogspot.com/
ojeju nie mogę się napatrzeć na widoki!
OdpowiedzUsuńsuper wyprawa, we wpisach z wyjazdów jest tyle cudownych emocji, zdjęcia u Ciebie oddają pewnego rodzaju magię i radość z wyjazdu :)
OdpowiedzUsuńŻeglowanie takim jachtem to świetna sprawa (chociaż ja nie odważyłabym się, dobrze pływam, ale głęboka woda mnie przeraża). Przepiękne widoki, a zachód słońca niesamowity!:)
OdpowiedzUsuńnajważniejsze to nie myśleć ile wody jest pod Tobą. ;) pamiętam jak kiedyś pływałam sobie po środku jeziora wyskakując z łódki i było mi bardzo przyjemnie dopóki koledzy mi nie powiedzieli, ile metrów wody jest pode mną. od razu wróciłam na łódkę i więcej nie wyskoczyłam z niej.;)
UsuńBardzo ładne zdjęcia :) wy-stardoll.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZazdroszczę ci takiego rejsu. Też tak chcę. :D
OdpowiedzUsuńWspaniałe zdjęcia.
little-jay999.blogspot.com
Chorwacja jest piękna! Pozdrawiam http://liveindifferentworld.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZaaaaaaazdroszczę :D
OdpowiedzUsuńPięknie tam jest <3
No proszę, piękne całkiem piękne to żeglowanie, i miło spojrzeć na świetne ujęcia.
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia. Zazdroszczę pobytu w Chorwacji, ponieważ jeszcze nie miałam okazji w niej być. Pozdrawiam jusinx.blogspot.com
OdpowiedzUsuńrozmarzyłam się:)
OdpowiedzUsuńKurczę, niezapomniana przygoda! :) :)
OdpowiedzUsuńMarzy mi się wyjazd do Chorwacji, już w tamtym roku mieliśmy jechać autem w 6 osób, ale wyjazd niestety nie doszedł do skurtku :( mam nadzieję, że kiedyś i mi będzie dane... a zachód słońca na morzu-przepiękny! :)
Obrona, to tylko formalność! spokojnie, dasz radę :)
miłego dnia :)
Daria
Cudownie, też takie wakacje chce :)
OdpowiedzUsuńwww.mikrouszkodzenia.blogspot.com, obserwuje :))
Uwielbiam Twoje podróże. Te małe, ale też i te duże ^^ (nie czuję, ze rymuję ^^) Zawsze do cudownego tekstu, który przenosi mnie do tych miejsc dołączasz niesamowite zdjęcia i czuję się jakbym sama odwiedzała te cudeńka. A co do żeglowania to uwielbiam czuć ten wiatr we włosach. To jest nieprzewidywanie cudowne doświadczenie, które polecam każdej napotkanej osobie i za wszelką cenę pragnę zarazić jak najwięcej ludzi pasją do żeglowania ^^
OdpowiedzUsuńZdjęcia do postu jak zwykle pierwsza klasa, choć moje serduszko skradło zdjęcie zachodu słońca :)
Pozdrawiam i zapraszam na http://the-sound-of-your-heart-beating.blogspot.com/2015/04/i-addicted-to-you-instagramphotomix.html
Ciao, mi sono appena unita ai tuoi lettori fissi. Se ti fa piacere passa a trovarmi su www.idolcidigrazia.blogspot.com.
OdpowiedzUsuńA presto!
Boskie widoki<3
OdpowiedzUsuńŚwietna przygoda:) Widoki cudowne. Pozdrawiamy! :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie jacht wygląda bardzo nowocześnie i profesjonalnie.
OdpowiedzUsuńSiedem osób to całkiem spora ekipa, musiało być wesoło.
Zazdroszczę Kochana! :)
Pozdrawiam,
Birginsen.
Piękne zdjęcia, widać, że cudowna wyprawa:) Ja jeszcze do Chorwacji nie dotarłam, ale kto wie, gdzie mnie poniesie. Co do żeglowania, nigdy nie pływałam jachtem, jak dla mnie za bardzo buja. Mój żołądek też tego nie lubi.
OdpowiedzUsuńhttp://czytaj-na-walizkach.pl/