poniedziałek, 28 listopada 2016

Mój własny Kraków: bliskowschodnie klimaty na Szerokiej po raz drugi. :)

       Huhuha, taka zima zła. Przyszła dzisiaj do Krakowa i przykryła miasto białą pierzynką. Może to i lepiej, bo ta wszechobecna szarość już trochę mnie dołowała. Ale nie ma, nie dajemy się smutkowi, bierzemy się w garść i tuptamy przed siebie z wysoko podniesionym czółkiem (albo coś w tym stylu ;p). W ramach psychoterapii blogowej wymyśliłam (i trochę podpatrzyłam na innych blogach, trza się inspirować przecież ;p), że zrobię wyzwanie typu blogmas, czyli coś na kształt kalendarza adwentowego na blogasku. I w związku z tym od pierwszego grudnia aż do Wigilii notki będą pojawiały się codziennie. Takie wyzwanie! Będzie się działo, to na pewno mogę Wam obiecać. ;)
      A ostatnio znów stwierdziliśmy, że fajnie będzie wyjść z domu, bo tyle dobrych miejsc w Krakowie jest. Trochę się zastanawialiśmy, gdzie by tu sobie coś dobrego zjeść, aż padło na miejsce dobrze nam znane. Ba, nawet już o nim pisałam, prawie trzy lata temu. I tak w nawiązaniu do tej notki wylądowaliśmy w sobotnie popołudnie na krakowskim Kazimierzu, gdzie mieści się lokal o nazwie Hamsa hummus & happiness israeli restobar. Czy i tym razem nam smakowało? Zapraszam do lektury. :)


       Jak to zwykle bywa w naszym przypadku, wybraliśmy się do Hamsy doskonale wiedząc na co mamy ochotę, bo wcześniej w domu zapoznaliśmy się z całym menu. Dzięki temu nie musieliśmy się długo zastanawiać, co chcemy zjeść, chociaż wiadomo, że czasem może przyjść ochota na coś zupełnie innego. Tym razem jednak tak nie było i zamówiliśmy dokładnie to co planowaliśmy. Dodam tylko, że mieliśmy szczęście, bo przyszliśmy tutaj bez rezerwacji, która w sobotni wieczór okazuje się być bardzo pożądana. Dostaliśmy ostatni stolik na naszej sali (bo są jeszcze dwie inne), gdzie byliśmy praktycznie jedynymi Polakami. Pani kelnerka (baaaardzo miła, bardzo pomocna i niezwykle kompetentna) już z rozpędu mówiła do nas czasami po angielsku. ;) Ale wracając do tematu, zamówiliśmy w ramach przystawki mezze czyli łapę z trzema różnymi rodzajami hummusu. Do tego chlebek, oliweczki, ogóreczki i papryczki. I najpyszniejsze grzane wino (dalej po trzech latach jest tak samo pyszne) wg mnie i najpyszniejszą na świecie lemoniadę żurawinową (to opinia Tomasza, ale faktycznie dobra była, chociaż dla mnie ciut za kwaśna ;p).


       Hummusy były trzy i tym razem trafiliśmy tak, że wszystkie były absolutnie przepyszne. Naszym ulubionym od początku jest ten określanym mianem hummusu z Akko, czyli z dodatkiem granatu, który fantastycznie podbija smak. Cały czas smakuje tak samo wybornie, więc nas nie zawiódł. Jeśli chodzi o dwa kolejne, to wybraliśmy takie, których jeszcze nie próbowaliśmy. Pierwszym był hummus z dodatkiem mango i sosu żurawinowego i też smakował bardzo dobrze, chociaż mnie ta żurawina tak średnio podchodzi, więc wyjadałam tylko mango. ;) Drugi zaś miał niezwykle pięknie brzmiącą nazwę "babaganoush" i był to dip składający się z opiekanego nad ogniem bakłażana, sezamowej pasty tahini, czosnku i kolendry. I przyznam szczerze, że do tej pory nie jestem w stanie określić jego smaku, ale najbardziej mnie zaintrygował i jego też zjadłam najwięcej. ;)


       Jednak było to zaledwie preludium do tego co na nas czekało tego wieczoru. Zamówiliśmy bowiem na drugie danie tadżyn z kurczaka z wiśniami. Już wcześniej jedliśmy tutaj podobne danie, tylko z migdałami i śliwkami, więc byliśmy ciekawi czy taka wersja też nam posmakuje. Trochę nas zaskoczył fakt, że stosunkowo krótko na niego czekaliśmy, bo ledwie skończyliśmy łapę, pani kelnerka przyniosła nam już to piękne naczynie wypełnione po brzegi samymi dobrościami. Poprzednio oczekiwanie na niego bardzo nam się dłużyło, więc teraz też nastawialiśmy się, że trochę to potrwa. A tu niespodzianka. ;) Tadżyn prezentował się przepięknie, zaś pod kopułką schowany był marynowany w wiśniach, kiminie, sumaku, cebuli kurczak podany z bulgurem i warzywami. Już sam zapach był powalający, a co dopiero smak. ;) Naprawdę, Hamsa cały czas utrzymuje bardzo wysoki i pyszny poziom, co to danie potwierdziło w pełni.


        Najedliśmy się tą porcją jak dzikie świnki i ledwo mogliśmy się ruszyć od stolika. Akurat jak kończyliśmy to przytrafił się taki przyjemny moment, gdy zostaliśmy całkiem sami na sali. Śmialiśmy się, że trafiliśmy tutaj w takiej przerwie pomiędzy obiadem a kolacją, stąd właśnie taki ruch, bo po chwili pojawili się kolejny goście, a panie kelnerki rozkładały na stolikach karteczki z rezerwacjami. Jest ruch w interesie! ;)


        Kolejna wizyta na Szerokiej, po takim czasie, zupełnie nas nie zawiodła, a nawet wprost przeciwnie. Byłam i ciągle jestem pod wrażenie, że cały czas dają tutaj naprawdę przepyszne jedzenie. Kuchnia bliskowschodnia jest czymś czego, tu przyznaję się szczerze, sama nie za bardzo jestem w stanie przyrządzić, dlatego bardzo się cieszę, że cały czas jest w Krakowie takie miejsce, gdzie można spróbować tych przysmaków. I to w bardzo dobrym stylu. :) Także jeśli będziecie kiedyś przed tymi drzwiami, nie wahajcie się wejść - karmią naprawdę przepysznie!


PS.  jeśli doczytaliście aż tutaj, to w nawiązaniu do pomysłu blogmas, miałabym do Was wszystkich prośbę. ;) fajnie byłoby przeprowadzić po raz pierwszy w historii blogaska Q & A, więc jeśli macie jakieś pytania do mnie (poza tym, czy Was zaobserwuję ;p), to nie krępujcie się i zadawajcie je pod spodem. ;) jeśli będzie ich dużo, to najciekawsze pojawią się któregoś grudniowego dnia na blogasku. :) 


~~Madusia.

20 komentarzy:

  1. Mniam jakie pyszności. :) Uwielbiam hummus więc chętnie spróbowałabym takich wersji.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Madusiu cieszę się, ze gdzieś wychodzicie a Ty odrywasz się chociaż trochę od spraw przyziemnych.
    Zaciekawiły mnie hummusy. Ten podstawowy robimy je bardzo często. Miasto Akka jest piękne. Byłam tam w czasie podróży po Izraelu ale hummusu z granatem nam nie podawano. Swoim postem zainspirowałaś mnie i będziemy teraz kombinować jak przyrządzić hummus: z granatem, z dodatkiem mango i kolejny z sosem żurawinowym.
    Całuję i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam i bardzo się cieszę, że jest ciut lepiej.
      Całuję i pozdrawiam:)

      Usuń
  3. O Boże, jak pysznie i klimatyczne ;) pozdrawiam i zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawie wygląda jedzonko,chociaż za oliwkami nie przepadam:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też nie, ale Tomasz lubi i zjadł. ;) ja się ograniczyłam do ogóreczków. <3

      Usuń
  5. Zapisałam nazwę i jak będę w Krakowie, pójdę na Kazimierz i mam nadzieję, że tam trafię :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę wybrać się do Hamsy, nigdy o niej nie słyszałam. Ja w Krakowie lubię Forum Przestrzenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też lubię, ale tam zawsze strasznie dużo ludzi jest. ;)

      Usuń
  7. ja się pytam czemu się na to patrzę i głodnam żem? xd

    OdpowiedzUsuń
  8. Jedzonko wygląda pysznie. Widzę, że wnętrze jest bardzo klimatyczne i przyjemne. Ja również ostatnio buszuję po krakowskich knajpach. Ostatnio zaliczyłam Zazzi Bistro na krakowskim Kazimierzu.
    Polecam wołowinę po burgundzku i mule w sosie smietanowym - pycha:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tam się wybieram, wybieram i wybrać się nie mogę. ;) Mule raczej odpadają, ale podejrzewam, że Tomasz wołowinę zjadłby z przyjemnością. ;) Będziemy pamiętać! :)

      Usuń
  9. Świetnie wygląda kurczak w tym naczyniu:D Robi wrażenie:)
    http://uglyographyy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Bede w Krakowie na Sylwestra, moze uda mi sie odwiedzic jedno z polecanych przez Ciebie, smakowitych miejsc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. polecam, w razie potrzeby, zawsze mogę coś doradzić, także piszcie śmiało. :)

      Usuń
  11. Zgłodniałam przez Ciebie:) wszystko wygląda mega apetycznie! a hummusu to ja jeszcze nie próbowałam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pysznie wygląda!
    Lubisz wschodnie smaki? Natalia i Wu, nasi kucharze, przygotowują w ten weekend sushi i żeberka. Rzuć okiem. warto!
    https://www.eataway.com/meal/144512968-sushi-ribs-a-pinch-of-taiwan/2016-12-03

    OdpowiedzUsuń
  13. Wszystko wygląda tak mega smakowicie! Grzane wino jednak wymiata. Lubię ten trunek :p Szczególnie zimą ma swój urok na świeżym powietrzu. Knajpka wygląda na klimatyczną i nie dziwię się, że takie kolejki tam mają do rezerwacji. Kuchnia, wystrój - wszystko ciekawe :)
    Co do pytań do Q&A to hmm.
    Do jakiego nowego dla Ciebie kraju chciałabyś się teraz wybrać?
    Czego nie mogłoby zabraknąć w domu Twoich marzeń?
    Jakie są nieturystyczne miejsca w Krakowie, które najbardziej lubisz? :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam Kraków. Uwielbiam testować nowe knajpki w Krakowie :) nie mogę się doczekać kolejnej wizyty

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. :)
Jeśli możesz, zostaw adres, będzie łatwiej mi się odwdzięczyć. :)
I nie pisz obs za obs, jeśli chcesz- zaobserwuj. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...