Czas biegnie do przodu jak szalony i w tym całym poplątaniu i zagmatwaniu brakuje mi ostatnio chwili wytchnienia. A kiedy wreszcie taka chwila się zdarza, to też nie wygląda tak jak powinna. I dlatego teraz powracam myślami do weekendu sprzed dwóch tygodni, gdy czas upływał mi beztrosko na zwiedzaniu Pragi.
W stolicy Czech nigdy wcześniej nie byłam, a tyle już o niej słyszałam, że jak tylko nadarzyła się okazja, w postaci idealnego towarzystwa i długiego weekendu, to trzeba było ją wykorzystać bez większego zastanowienia. I tak właśnie się stało, dzięki czemu wylądowałam w Pradzie na prawie cztery dni. Pogoda nas nie rozpieszczała za bardzo, ale jak na niemalże połowę listopada, narzekać nie można było. A jeśli tylko zaczynał padać deszcz, to można było zasiąść w jakiejś knajpie bądź kawiarni i rozkoszować się tym co kuchnia czeska ma najlepszego (i nie jest to zdecydowanie piwny syr ;p).
W stolicy Czech nigdy wcześniej nie byłam, a tyle już o niej słyszałam, że jak tylko nadarzyła się okazja, w postaci idealnego towarzystwa i długiego weekendu, to trzeba było ją wykorzystać bez większego zastanowienia. I tak właśnie się stało, dzięki czemu wylądowałam w Pradzie na prawie cztery dni. Pogoda nas nie rozpieszczała za bardzo, ale jak na niemalże połowę listopada, narzekać nie można było. A jeśli tylko zaczynał padać deszcz, to można było zasiąść w jakiejś knajpie bądź kawiarni i rozkoszować się tym co kuchnia czeska ma najlepszego (i nie jest to zdecydowanie piwny syr ;p).
![]() |
kuchnia czeska z przymrużeniem oka. ;p |